Hokeiści na trawie rozegrali dopiero drugą kolejkę, bowiem z powodu pandemii Covid-19 odwołano dwie styczniowe kolejki. Zmieniono też regulamin superligi halowej, zrezygnowano z rundy finałowej i mistrz kraju zostanie wyłoniony po siedmiu kolejkach fazy zasadniczej. W Poznaniu spotkały się dwie czołowe drużyny - AZS AWF i Grunwald, który przed rokiem stracił tytuł mistrza kraju na rzecz Pomorzanina. Wojskowi przez trzy kwarty kontrolowali przebieg meczu. Prowadzili 4:2, później 5:3, a Tomasz Dutkiewicz nie wykorzystał rzutu karnego dla Grunwaldu. W końcówce spotkania akademicy przejęli inicjatywę. Doprowadzili do remisu, a Mateusz Nowakowski w 50 minucie zdobył gola na 6:5. Chwilę później Patryk Pawlak nie wykorzystał rzutu karnego dla AZS AWF, a Grunwald w ostatnich minutach wycofał bramkarza. Oba zespoły miały sporo szans na zmianę wyniku, ale ostatecznie komplet punktów zainkasowali akademicy. Jeden z najbardziej doświadczonych hokeistów Grunwaldu Tomasz Dutkiewicz przyznał, że jego zespół do meczu przystąpił praktycznie z marszu, bez wspólnych treningów. "Nie mieliśmy ani czasu, ani możliwości potrenowania z kijem. Każdy z nas przygotowywał się indywidualnie, a to nie jest sport indywidualny. Nie ma co jednak się tłumaczyć. Jesteśmy na tyle doświadczonym zespołem, że powinniśmy wyjść na boisko i wygrać. Nie załamujemy się, będziemy walczyć do końca i na pewno nie powiedzieliśmy ostatniego słowa" - skomentował Dutkiewicz. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Trener AZS AWF Jacek Adrian nie ukrywa, że dla niego pojedynki z Grunwaldem, czy to na hali, czy na otwartych boiskach, są zawsze bardzo prestiżowe. "Zwycięstwa z Grunwaldem zawsze cieszą. Pomimo perturbacji organizacyjnych, to wciąż czołowa drużyna w kraju i główny kandydat do mistrzostwa Polski. W składzie mają wielu kadrowiczów i doświadczonych zawodników, dlatego cieszę się podwójnie" - mówił po spotkaniu. Jak dodał szkoleniowiec, liczy, że jego podopieczni w kolejnych meczach nadal będą grać z takim zaangażowaniem, jak przeciwko wojskowym. "Mecz był bardzo wyrównany, w przerwie, choć przegrywaliśmy 2:4, powiedziałem moim zawodnikom, że wynik spotkania jest nadal otwarty. Mogliśmy wcześniej +zamknąć+ wynik, przestrzeliliśmy rzut karny, ale zagraliśmy dziś z ogromnym zaangażowaniem. Mam nadzieję, że taki poziom koncentracji utrzymamy w następnych spotkaniach. W ty sezonie, nie ma +odgrywki+ w play off, tutaj liczy się każdy mecz i każdy punkt" - podsumował Adrian. W pozostałych meczach nie było niespodzianek. Politechnika Poznańska po raz drugi w tym sezonie doznała wysokiej porażki ulegając Startowi Gniezno 4:12. Z kolei mistrz Polski Pomorzanin nie bez kłopotów wygrał z Wartą Poznań 8:7. Torunianie na sześć minut przed końcem wygrywali 8:4, ale poznaniacy popisali się niezłym finiszem. Na doprowadzenie do remisu zabrakło im jednak czasu.