"To były piekielnie trudne zawody. Trasa była o wiele bardziej wymagająca niż ta ubiegłoroczna. Panowały też zdradliwe warunki - częściowo trasę pokrywał lód, to znowu wjeżdżało się w błoto lub przejeżdżało przez śliskie kamienie i korzenie. Cały czas trzeba było być czujnym, drobny błąd mógł skończyć się upadkiem. W sumie na motocyklu spędziłem 10 godzin, ostatnie okrążenie pokonywaliśmy już po zapadnięciu zmroku" - powiedział Tadeusz Błażusiak. Zawody składały się z dwóch etapów - pierwszym był pięciogodzinny rajd enduro. Jego wyniki decydowały o kolejności startu do drugiego, najważniejszego etapu. To było typowe enduro extreme (4 okrążenia przejeżdżane w czasie ok. 1 godziny), rozgrywane w trudnym i niebezpiecznym terenie. Na starcie zjawiła się światowa czołówka enduro, a także dwaj brytyjscy zawodnicy znani Błażusiakowi z trialu - 7-krotny mistrz świata Dougi Lampkin oraz Graham Jarvis. Do mety z 30 zawodników dojechało tylko siedmiu.