Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu przy Polskim Komitecie Olimpijskim podtrzymał wyrok Komisji Wyróżnień i Dyscypliny Polskiego Związku Szachowego w sprawie Patrycji Waszczuk, dotyczący usiłowania oszustwa w sporcie w czasie turnieju w Ustroniu w 2020 roku. Przypomnijmy, że pierwotnie Waszczuk, została skazana na dwa lata dyskwalifikacji. Od tej decyzji odwołał się jednak pełnomocnik szachistki. Paweł Dziubiński złożył odwołanie w Trybunale Arbitrażowym ds. Sportu przy Polskim Komitecie Olimpijskim. Ten zajął się sprawą i uznał wyrok PZSzach za nieważny. Sam jednak nie mógł uniewinnić zawodniczki. Dlatego nakazał powtórne przeprowadzenie postępowania. Odbyły się dwie rozprawy przed Komisją Wyróżnień i Dyscypliny Polskiego Związku Szachowego i zapadł wyrok. Złagodzono wyrok i zawodniczka otrzymała karę dwuletniej dyskwalifikacji, ale w zawieszeniu. To oznaczało, że mogła wrócić do gry. Najpierw złoto MŚ, a teraz takie wieści! 15-latek z Polski powitany jak król Oszustwo w polskich szachach. "To koniec tej historii" Na poczet wymierzonej kary zaliczono okres stosowania środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego zawieszenia nałożonego 17 sierpnia 2020 roku. PZSzach zawiesił też wykonanie pozostałej części kary na okres próby, który wynosi dwa lata. Orzeczenie PZSzach obarczone było jednak błędami i tym samym Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu przy Polskim Komitecie Olimpijskim uchylił wszelkie decyzje, jakie zapadły w Polskim Związku Szachowym.Sprawa po raz kolejny trafia do rozpatrzenia w drugiej instancji w PZSzach. Miało ono zostać przeprowadzone zgodnie z wytycznymi wskazanymi przez Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu przy Polskim Komitecie Olimpijskim, bo to ostatnie zostało przeprowadzone z ich pominięciem, a także znowu popełniono kardynalny błąd proceduralny.- Ponownie przesłuchano świadków, czyli zawodniczki i sędziów turnieju. Na żywo były rozprawy w Trybunale Arbitrażowym ds. Sportu przy Polskim Komitecie Olimpijskim. Po roku wydano werdykt, odrzucając w całości skargę na decyzję Komisji Wyróżnień i Dyscypliny Polskiego Związku Szachowego - powiedział Radosław Jedynak, prezes Polskiego Związku Szachowego, w rozmowie z Interia Sport. - Przyczyną tego, że sprawa trwała tak długo, były błędy proceduralne po naszej stronie. I to się zgadza. Skorzystaliśmy z bardzo dobrej pomocy prawnej i teraz ta sprawa wyglądała zupełnie inaczej - dodał. Można zatem powiedzieć, że pierwsza tak poważna sprawa, dotycząca oszustwa w polskich szachach, została zamknięta. Sprawa Patrycji Waszczuk. O co chodziło? Przypomnijmy, że szachistka została wykluczona z gry po czwartej rundzie turnieju w Ustroniu latem 2020 roku. Wszystko dlatego, że mogła złamać przepisy gry. Istniało podejrzenie, że korzysta z pomocy zewnętrznej lub dopingu elektronicznego. Znalazła się nawet osoba - Katarzyna Dwilewicz - która twierdziła, że przyłapała Waszczuk na oszustwie. Zdecydowała się ona przeprowadzić akcję w toalecie. Tam rzekomo przyłapała - jak twierdziła - Waszczuk na tym, jak sprawdzała w telefonie pozycję szachową. Waszczuk była mistrzynią Polski do lat 18. Wywalczyła też tytuł mistrzyni Europy do lat 16. Na tej imprezie protest dotyczący Polski skierowali Ukraińcy, ale został on odrzucony. W 2020 roku wystąpiła po raz pierwszy w finałach indywidualnych mistrzostw Polski kobiet w szachach, zajmując wysokie siódme miejsce. W kwietniu tego samego roku uzyskała najwyższy ranking w karierze - 2321. Po wydarzeniach w Ustroniu Waszczuk została zawieszona. Na początku października 2020 roku Komisja Wyróżnień i Dyscypliny PZSzach podjęła uchwałę o nałożeniu kary dyscyplinarnej na Waszczuk. Zgodnie z regulaminem PZSzach na zawodniczkę nałożono dwuletnią dyskwalifikację. Mogła być ona o wiele bardziej dotkliwa, ale wzięto pod uwagę młody wiek szachistki. Pełnomocnik Waszczuk wniósł wówczas odwołanie, wskazując m.in. na błędy proceduralne, dlatego wyrok nie był prawomocny. Dodatkowo przeprowadził wizję lokalną w miejscu, w którym odbywał się turniej i postarał się o badanie Waszczuk wariografem. Zarząd PZSzach postanowił jednak w drugiej instancji procesu dyscyplinarnego utrzymać w mocy postanowienie pierwszej instancji, wedle którego Patrycja Waszczuk została zdyskwalifikowana na dwa lata za korzystanie w trakcie partii na turnieju w Ustroniu z pomocy zewnętrznej lub dopingu elektronicznego. Decyzja wraz z orzeczeniem miała 38 stron. Orzeczenie organu dyscyplinarnego II instancji było prawomocne. Warto dodać, że decyzja nie była jednogłośna, bowiem pięcioro członków zarządu poparło uzasadnienie wraz z orzeczeniami, a troje złożyło zdania odrębne. Ostatecznie sprawa trafiła do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu przy Polskim Komitecie Olimpijskim. Ten uchylił orzeczenie drugiej instancji PZSzach. Zgodnie z decyzją postępowanie w drugiej instancji musiało zostać ponownie przeprowadzone, ale zgodnie z wytycznymi wskazanymi przez Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu przy Polskim Komitecie Olimpijskim, bo wcześniejsze zostało przeprowadzone z ich pominięciem, a dodatkowo popełniono kardynalny błąd proceduralny. Teraz decyzja Trybunału jest już ostateczna. Niedawno Waszczuk wystąpiła w mistrzostwach Polski do lat 20., a kilka dni temu zawodniczka MUKS Gambit Międzyrzec Podlaski startowała w Międzynarodowym Turnieju Szachowym o Puchar Lubartowskich Przedsiębiorców będący Memoriałem Ryszarda Czermińskiego. Zajęła w nim drugie miejsce w kategorii zawodniczek do 21 lat. Afera w polskiej kadrze. Trener wydał oświadczenie. Padły mocne słowa