Cała grupa zakażonych wróci teraz do kraju jednym busem. Wskazali oni - po uprzednim uzgodnieniu - miejsca izolacji. - Kwarantanna potrwa dziesięć dni i dopiero po dwóch negatywnych testach będą mogli wrócić do treningów z grupą. Wszyscy byli gotowi do startu i nic nie wskazywało na to, że ktokolwiek jest chory. Niestety nas koronawirus też nie oszczędził, a teraz musimy sobie z tym poradzić - powiedział Niedźwiedzki. W niemieckim Inzell przebywała grupa 26 osób - sześciu członków sztabu i 20 zawodników. Zarażeni są tylko łyżwiarze. - Dwa dni temu polska ekipa otrzymała informację, iż dwóch członków reprezentacji Niemiec, trenujących na tych samych obiektach, jest zakażonych koronawirusem. Natychmiast zdecydowaliśmy, iż należy poddać testom całą naszą reprezentację - dodał dyrektor sportowy. Na razie nie wiadomo, jak będzie wyglądał najbliższy sezon, bo Międzynarodowa Unia Łyżwiarska (ISU) niedawno poinformowała, iż w 2020 roku nie odbędą się żadne zawody z cyklu Pucharu Świata w łyżwiarstwie szybkim. Wcześniej planowano, iż najlepsi panczeniści na świecie przyjadą do Holandii, gdzie mieszkając w zamkniętym ośrodku, będą uczestniczyć w zawodach organizowanych na jednym torze. Federacja uznała, że to dobry pomysł, ale z powodu rezygnacji dwóch reprezentacji z Azji w tym roku zawodnicy nie będą się ścigać. - Żałujemy, iż taka decyzja zapadła, bo musimy jak najszybciej wrócić do rywalizacji, a federacje zarządzające innymi dyscyplinami sportu pokazują nam, że można to zrobić. Będziemy robić wszystko, co w naszej mocy, by ten brak startów w Pucharze Świata nie wpłynął niekorzystnie na formę zawodników. Wszyscy zawodnicy, którzy są zdrowi, w najbliższych dniach będą kontynuować treningi na obiektach w Polsce - zaznaczył Niedźwiedzki. Aktualnie w kalendarzu Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego są tylko imprezy krajowe. Zawodnicy z toru długiego w dniach 28-31 października rywalizować będą w Arenie Lodowej w Tomaszowie Mazowieckim w mistrzostwach Polski na dystansach.