Zaangażowanie różnych podmiotów z Arabii Saudyjskiej w świat sportu budzi stałe kontrowersje z jednego prostego względu - ten bliskowschodni kraj od dawna oskarżany jest o łamanie praw człowieka na różnych polach, a wiele działań płynących z Rijadu spotyka się ze sporą niechęcią na szeroko rozumianym Zachodzie. Podobnie było w przypadku niedawnego przejęcia angielskiego Newcastle United - piłkarski klub występujący na poziomie Premier League został w październiku ubiegłego roku wykupiony przez konsorcjum, na czele którego stał Public Investment Fund - państwowy, saudyjski fundusz, który postanowił mocno zainwestować w "Sroki", już po kilku miesiącach dołączając do składu m.in. Kierana Trippiera związanego wcześniej z Atletico Madryt. Z jednej strony kibice NU cieszyli się ze zmiany u steru klubu - pozbyli się bowiem nielubianego dotychczasowego właściciela Mike'a Ashley'a i mieli w perspektywie potężne wsparcie "petrodolarami". Z drugiej jednak strony drużyna znalazła się w ogniu krytyki, bo opinia publiczna wielokrotnie dawała wyraz temu, by uznać każdego jednego inwestora z Bliskiego Wschodu za persona non grata w Premier League. Public Investment Fund nie kończy z ambitnymi planami. Chce podbić świat golfa PIF jednak nie przejął się nieprzychylnymi reakcjami - a wręcz zaczął się rozpędzać również w innych dyscyplinach. Ostatnio zainaugurował zawody w ramach LIV Golf - golfowej serii mającej stanowić konkurencję dla istniejącego od ponad 90 lat - a więc "okrzepłego" już - PGA Tour. 9 czerwca na polach Centurion Clubu pod Londynem odbyła się pierwsza rywalizacja LIV Golf International Series, do której podeszło blisko 50 uczestników. 17 z nich zostało jednocześnie zawieszonych przez PGA Tour w prawach członka. "Ci gracze dokonali swoich wyborów motywowanych względami finansowymi" - pisał komisarz touru Jay Monahan w notce do pozostałych członków swojej organizacji, cytowaną przez ESPN. Podkreślił przy tym, że zawieszeni nie mają prawa oczekiwać tych samych benefitów i szans, jakie mogą otrzymać ci golfiści, którzy pozostali przy dotychczasowym stowarzyszeniu. Jednym ze sportowców, którzy "zmienili barwy", okazał się Amerykanin Phil Mickelson, sześciokrotny triumfator największych turniejów, bez wątpienia gwiazda swojej dyscypliny. "Lefty", bo taki pseudonim nosi zawodnik, nie spodziewał się chyba, że po swoim wyborze będzie musiał zmierzyć się z oskarżeniami o... wybielanie (dosłownie używano sformułowania "sportwashing") zamachu na World Trade Center z 2001 roku. Sprawę bardzo dokładnie opisało BBC Sport. "Sportwashing" zamachów na WTC? Golfiści LIV Touru w ogniu krytyki Terry Strada, przewodnicząca organizacji "9/11 Families United" wystosowała otwarty list krytykujący Mickelsona i jego kolegów po fachu. Głównym argumentem jest tutaj fakt, że zdecydowana większość zamachowców z 11 września miała mieć - według dokumentacji odtajnionej przez FBI - saudyjskie obywatelstwo. To zaś budzi spore dyskusje na temat powiązań arabskiego państwa z tragicznym wydarzeniem sprzed ponad dwóch dekad. "Phil doskonale wie, co robi, a on i jego koledzy powinni się wstydzić" - stwierdziła w jednej z wypowiedzi Strada, która straciła w zamachu męża. "Pomagają reżimowi saudyjskiemu wybielać swoją reputację w zamian za dziesiątki milionów dolarów, a w tym samym czasie nasz rząd przedstawia kolejne dowody winy Saudyjczyków związanych z atakami" - mówiła. Phil Mickelson: Chcę samemu wybierać swoją ścieżkę Mickelson musiał jakoś odnieść się do wszystkich oskarżeń - i zrobił to podczas mało komfortowej dla siebie konferencji prasowej. "Odczuwam jak najgłębszą sympatię i empatię wobec nich" - stwierdził golfista odnosząc się do członków rodzin ofiar ataku na WTC. Słowa o empatii kilkukrotnie podkreślał, m.in. wymieniając bezpośrednio rodzinę Strada. Jednocześnie orzekł, że nie ma zamiaru rezygnować ze swojego zawieszonego członkostwa w PGA Tour. "Pragnę tego, by móc wybrać ścieżkę, którą będę podążać" - stwierdził Amerykanin. Pytanie tylko, czy w takich warunkach na pewno pozwoli sobie na luksus swobody w swoim postępowaniu? Zobacz także: Został pierwszym Polakiem w pierwszej setce światowego rankingu