26-letnia Sadkowska, jako jedyna z 15-osobowej kadry "Biało-czerwonych", będzie rozstawiona w Japonii. "Z pewnością jest to jakiś przywilej, bo nie spotkam się od razu z rywalką sklasyfikowaną wyżej w rankingu IJF. Ale to są mistrzostwa globu, więc startują zawodniczki, które potrafią walczyć. Choć z drugiej strony nie ma takiej, z którą nie chciałabym rywalizować w pierwszej rundzie" - powiedziała srebrna (2009) i brązowa (2010) medalistka mistrzostw kontynentu. Podopieczna trenera Roberta Radlaka jest jedną z co najmniej kilku faworytek wagi +78 kg (9 września) i kategorii open (13.9), choć sama nie chce głośno mówić o medalu. "Po to przyjechałem do Azji, aby bić się jak najlepiej, a czy to zaowocuje miejscem na podium? W trakcie przygotowań udało mi się zrzucić trochę kilogramów (Sadkowska stosowała podobną dietę, co Janusz Wojnarowicz - przyp. red), choć nie było to jakieś drastyczne odchudzanie" - dodała judoczka Gwardii Opole. Nie wszystkie plany związane z szykowaniem do MŚ zostały zrealizowane. Sadkowska nie wzięła udziału w obozie w Hiszpanii, a potem wspólne zgrupowanie odwołały Rosjanki. Podczas gdy Polki proces aklimatyzacji przechodziły w Japonii, Sborna udała się do Władywostoku, skąd już tylko "rzut kamieniem" do Kraju Kwitnącej Wiśni. "Specjalnie nie zamartwiałam się ich decyzją o rezygnacji ze wspólnych przygotowań. Przecież na macie będziemy stać po innych stronach. Zresztą trudno o przyjaźnie także z innymi zagranicznymi zawodniczkami, skoro są rywalkami. Barierą jest również niedoskonała znajomość języka angielskiego" - stwierdziła Sadkowska. Polka mierzy aż 194 cm i spore problemy ma m.in. w samolocie. "Czasem zdarzy się, że nikt obok mnie nie siedzi, więc praktycznie mogę zająć dwa miejsca. I trochę łatwiej nogi wyprostować" - uważa judoczka, która w czasach szkolnych próbowała sił m.in. w siatkówce, koszykówce oraz lekkoatletyce - pchała kulę i rzucała oszczepem. "Jakieś wojewódzkie i międzywojewódzkie zawody wygrywałam, ale moją pasją było judo. Do innych dyscyplin, np. podnoszenia ciężarów, mnie nie ciągnęło". Urszula Sadkowska nie lubi porównań z legendą polskiego i światowego judo Beatą Maksymow. "Takie porównania są nie na miejscu, to przecież moja idolka, zawodniczka zdecydowanie bardziej utytułowana ode mnie. Niestety, nie mamy teraz kontaktu ze sobą, ona ma swoje życie - męża, dziecko, pracę".