Najpoważniejszym kandydatem do organizacji ZIO 2030 było do nie dawna japońskie Sapporo. Tamtejsza kandydatura została jednak wstrzymana z uwagi na duży sprzeciw miejscowej ludności. Sondaż, przeprowadzony w grudniu wykazał, że imprezy nie chce u siebie prawie 2/3 mieszkańców miasta. W grze pozostaje teoretycznie Salt Lake City, ale zaledwie dwa lata wcześniej Stany Zjednoczone ugoszczą u siebie letnie igrzyska (w Los Angeles), co czyni kwestię organizacji dwóch tak dużych wydarzeń sportowych w krótkim czasie niezwykle skomplikowaną. Sami przedstawiciele nie kryją, że bardziej dogodnym dla nich teminem byłby rok 2034. Kandydatura Sztokholmu "uratuje" MKOl? Tym samym w olimpijskim kalendarzu wciąż istnieje potężna dziura z napisem "2030". Kto będzie w stanie ją zasypać? Telewizja "NBC" informuje, że zgłoszenie kandydatury rozważają władze szwedzkiego Sztokholmu, choć... mają swoje wątpliwości. Powstały one z uwagi na fakt, że miasto ubiegało się już o organizację zimowych igrzysk w 2026 roku, ale przegrało (w głosowaniu 37-46) z kandydaturą Mediolanu i Cortiny d'Ampezzo. W Szwecji, jak donoszą media, panowało również "niezadowolenie" faktem, jak potraktowano kandydaturę. Sztokholm zapowiedział, że przystąpi do przeprowadzenia "studium wykonalności", którego wyniki powinniśmy poznać w kwietniu. Bierze się przy tym pod uwagę scenariusz, w którym jedynie część dyscyplin rozegrana zostanie w stolicy. Współpracę miałyby podjąć między innymi regiony Dalarna i Jamtland.