Karjakin, który urodził się na Krymie, do 2009 roku reprezentował Ukrainę. Nie ukrywa swojego głębokiego przywiązania do Rosji. Kiedy kraj ten zaatakował naszego wschodniego sąsiada, publicznie poparł ruch Władimira Putina, za co spotkała go surowa kara. Siergiej Karjakin stawia warunki. Mówi o możliwym powrocie Światowa federacja (FIDE) nałożyła na niego karę 6-miesięcznej dyskwalifikacji. Jej zdaniem publiczne oświadczenia arcymistrza negatywnie rzutowały na wizerunek całej dyscypliny. Z powodu wykluczenia Rosjanin nie wziął udziału m.in. w Turnieju Kandydatów, będącym przepustką do walki o mistrzostwo świata. Dyskwalifikacja 32-latka zakończyła się 23 września. W teorii mógłby on już więc brać udział w szachowych imprezach pod neutralną flagą, ale dotąd nie zdecydował się na taki krok. Co więcej - dotąd był niezwykle radykalny. Zapowiadał, że dopóki nie będzie mógł grać jako Rosjanin, nie wróci. - Nie zamierzam grać pod auspicjami FIDE. Wystąpię tylko pod rosyjską flagą! Jeżeli mi na to nie pozwolą, to dyskwalifikacja się nie kończy - oświadczył. W rozmowie z serwisem "Sport-Express" wypowiedział jednak słowa, które mogą wskazywać na zmianę frontu. Odniósł się bowiem do perspektywy startu w mistrzostwach świata w szachach szybkich i błyskawicznych, planowanych w dniach 25-30 grudnia. Ich lokalizacja nie jest jeszcze znana, a Karjakin postawił w tej materii swój warunek. - Wiele będzie zależeć od tego, gdzie odbędą się mistrzostwa świata. Nie pojadę do krajów Europy zachodniej - zapowiedział.