Od czego się zaczęło? Przypomnijmy, w debacie w programie "7 dni sport" trener kajakarstwa Tomasz Kryk powiedział wprost: "Mnie osobiście rywalizacja z Rosjanami i Białorusinami nie przeszkadza. Tym bardziej, jeżeli obserwuję na co dzień w rozgrywkach wielkoszlemowych czy ATP Tour udział zawodników z tamtych państw". Z ust szkoleniowca padło też kilka innych zdań, które miały poprzeć jego optykę na sprawę. Rosyjska propaganda wykorzystała słowa Polaka Jak można było przewidzieć, Rosjanie do bólu wykorzystali wypowiedzi Tomasza Kryka, trenera reprezentacji Polski w kajakarstwie. Propaganda szybko zaczęła grać słowami Polakami, na czele z państwową agencją prasową Interfax. "Trener reprezentacji Polski sprzeciwił się usunięciu Rosjan" - tymi słowami zatytułowano depeszę. To wszystko odbiło się także szerokim echem w naszym kraju. Kryk spotkał się ze sporą krytyką, bo w czasie, kiedy praktycznie cały polski sport walczy z tym, by Rosjanie i Białorusini wrócili na międzynarodowe areny, padają takie słowa i to z ust trenera reprezentacji "Biało-Czerwonych". Czytaj także: Rosyjska propaganda wykorzystała słowa polskiego trenera Kontrowersyjne słowa na temat Rosjan. Trener odpowiada Głos postanowił zabrać sam Kryk, który w krótkim oświadczeniu w mediach społecznościowych zapewnił, że jest przeciwnikiem rosyjskiej agresji i wojny w Ukrainie. "Odnosząc się do mojej wypowiedzi dla TVP Sport, której fragment został wyemitowany w programie "7 dni Sport", pragnę podkreślić, że w materiale zaprezentowano jedynie część mojej wypowiedzi. Z całą stanowczością podkreślam, że jestem przeciwny rosyjskiej agresji i wojnie na Ukrainie... oraz jakiejkolwiek innej wojnie i przemocy. Nie wyobrażam sobie jednak sytuacji, w której polscy sportowcy zostaliby wykluczeni z rywalizacji olimpijskiej za sprawą bojkotu Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Sport powinien łączyć, a nie dzielić. Powinniśmy dążyć do pokoju i rywalizacji sportowej w duchu Fair Play i idei olimpijskich" - napisał trener reprezentacji Polski.