Robert Karaś wprawił w osłupienie wielu Polaków, pobijając w maju rekord świata w 10-krotnym Ironmanie w zawodach rozgrywanych w Brazylii. Mężczyzna ukończył dystans z czasem 164 godzin, 12 godzin i 2 sekund. Niestety kilka dni temu 34-latek przekazał fatalne wieści. Okazało się, że w jego organizmie wykryto śladowe ilości drostanolonu, substancji należącej do grupy sterydów anaboliczno-androgennych. Załamany całą sytuacją próbował oczyścić się z zarzutów. Opublikował w mediach społecznościowych obszerny wpis, w którym zapewnił, że nie przyjmował zakazanych rzeczy. Potem jednak swoimi wypowiedziami pogłębił tylko zamieszanie wokół swojej osoby, a zamiast oczyścić się z zarzutów, ściągnął na siebie lawinę krytyki i stracił sporo, ze swojej popularności. To jednak nie nauczyło go chyba zbyt wiele, bo ostatnio znów zaszokował kibiców. Wpadka go ucieszyła. Karaś zapowiada powtórkę Na Instagramie Robert Karaś zorganizował sesję pytań dla swoich fanów, podczas której opowiedział między innymi o rekordzie świata, który został anulowany. Triathlonista stwierdził, że wpadka go... cieszy. Bo dzięki temu będzie mógł jeszcze bardziej wyśrubować swój wynik. Znany również ze związku z aktorką Agnieszką Włodarczyk Karaś tłumaczył się, jak niedozwolona substancja znalazła się w jego organizmie, a także twierdził, że wyciągnął wnioski z całej sytuacji. Zmierzył się z lawiną krytyki, zamierza nadal startować, ale chyba nadal niewiele jest w nim pokory.