Pierwszy raz o Robercie Karasiu cały kraj usłyszał dwa lata temu, kiedy wraz z kilkoma innymi reprezentantami Polski wystartował on w zawodach Swiss Ultra Tri na dystansie 10-krotnego Ironmana. Wówczas ukochany Agnieszki Włodarczyk przez długi czas był liderem i wiele wskazywało na to, że pobije rekord świata na tym morderczym dystansie. 35-latek jednak musiał ostatecznie wycofać się z rywalizacji po tym, jak lekarze zdecydowali, że dalsze uczestnictwo w zawodach mogło stanowić zagrożenie życia sportowca. Karaś nie zamierzał się poddać i już kolejnego roku ponownie zgłosił się do zawodów na tym samym dystansie. Tym razem jednak zawodnicy rywalizowali w nieco bardziej wymagających warunkach, bo w Brazylii. Poczynania 35-letniego triathlonisty obserwowali niemal wszyscy Polacy, a gdy okazało się, że to właśnie Karaś jako pierwszy dotarł na metę i ustanowił nowy rekord świata, gratulacje zaczęły spływać z całego kraju. I to nie tylko od kibiców, ale również od innych polskich sportowców. W tytuły mistrza i rekordzisty świata Karaś nie cieszył się długo. Zaledwie kilka tygodni później Polak poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych, że podczas testów antydopingowych robionych przed zawodami w jego organizmie wykryto obecność zabronionych substancji. Ostatecznie 35-latek został ukarany dyskwalifikacją i odebrano mu tytuł mistrzowski wywalczony w Brazylii. Maciej Dowbor po latach ujawnia trudną prawdę. O tym wielu mogło nie wiedzieć Wpadki dopingowe nie zdemotywowały Roberta Karasia. Wkrótce rozpocznie nowe wyzwanie Polski triathlonista nie zamierzał się poddać. Na krótko po wpadce dopingowej z dumą poinformował, że zamierza wziąć udział w zawodach na dystansie pięciokrotnego Ironmana organizowanych przez inną federację. 35-latek zgodnie z planem wystartował w rywalizacji, jako pierwszy dotarł na metę i pobił rekord świata. Ten... także nie został uznany. Na krótko po zakończeniu zawodów okazało się bowiem, że nasz reprezentant po raz kolejny nie przeszedł pomyślnie testów antydopingowych. Karaś utrzymywał, że jego organizmie wykryto resztki substancji, które miał zażyć wiele miesięcy temu. Z jego tłumaczeniami nie zgodził się jednak Michał Rynkowski - szef POLADA. Mężczyzna przyznał, że jest to niemożliwe, aby po ponad roku od wykonania pierwszego testu w organizmie sportowca wciąż znajdowały się resztki zakazanej substancji. Wpadki antydopingowe nie zdemotywowały Roberta Karasia. Wręcz przeciwnie - triathlonista jest teraz jeszcze bardziej głodny kolejnych sukcesów. 35-letni sportowiec poinformował teraz, że już wkrótce rozpocznie on kolejne wyzwanie. Zamierza on codziennie, przez 150 dni, pokonywać dystans Ironmana, a więc przepłynąć 3,8 km, przejechać 180 km na rowerze i przebiec 42,2 km. Co ciekawe, wedle pierwotnego planu na każdy etap przeznaczałby jedynie... 9,5 godziny. Robert Karaś znów przyłapany na dopingu. Włodarczyk nie zamierza milczeć