Do wypadku doszło, gdy na drugim okrążeniu wyścigu na jednym z zakrętów Hubert nie opanował swojego bolidu. Przy bardzo dużej prędkości wypadł z drogi i uderzył w bandę. Chwilę później w jego samochód wpadł Correa. Bolidy zostały rozbite, wyścig został natychmiast przerwany, a poszkodowani przewiezieni do szpitali. W dwie godziny po wypadku Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA) opublikowała oświadczenie potwierdzające, że w wyniku wypadku Hubert zmarł. Correa - jak wynikało z pierwszego komunikatu medycznego - był w stanie stabilnym, a jego życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo. Później okazało się jednak, że 20-latek, kierowca rozwojowy F1 w teamie Alfa Romeo i wnuk byłego prezydenta Ekwadoru Rodrigo Borji, ma wiele obrażeń zagrażających życiu. Pojawiły się problemy z oddychaniem (zespół ostrej niewydolności), z nerkami, stwierdzono też pęknięcie żeber oraz skomplikowane złamania obu nóg. Po kilku dniach pobytu w klinice w Liege kierowca został przewieziony do Wielkiej Brytanii. Teraz został wybudzony, choć jego stan jest nadal bardzo poważny. "Jego stan uległ zmianie, z krytycznego na poważny. Syn jest przytomny, ale nie jest jeszcze w pełni świadomy" - napisali w komunikacie rodzice. Lekarze zapowiadają, że jak tylko miną problemy z oddychaniem, Correa przejdzie "poważną operację, która ma zminimalizować ryzyko nieodwracalnego uszkodzenia prawej dolnej kończyny". Istnieje bowiem obawa, że być może konieczna będzie amputacja.