"O świcie, o 4.30, nasza dziewięcioosobowa ekipa wyjechała busikiem z Hamar do Oslo, skąd o 7.00 mieliśmy samolot. Wystartowaliśmy z opóźnieniem, o 9.30 , ale zamiast wylądować w Warszawie, znaleźliśmy się w Monachium" - poinformowała trenerka kadry Ewa Białkowska. Ponad pół dnia panczeniści przebywali na lotnisku. "Dopiero po godz. 21 dostaliśmy posiłek oraz skierowania do hotelu. Pośpimy znowu niewiele, bo o 6.00 planowany jest odlot" - dodała. Jak podkreśliła, na warunki atmosferyczne nikt nie ma wpływu, a najważniejsze jest bezpieczeństwo. "Tym nie mniej jesteśmy bardzo zmęczeni. Wszyscy mają opuchnięte nogi. Na szczęście nie mamy w tym tygodniu zawodów. Na parę dni zawodniczki udadzą się do domów i 6 grudnia rozpoczynamy zgrupowanie w Zakopanem" - powiedziała Białkowska.