W Polsce głośna była niedawno sprawa tenisistki Anastazji Soszyny. W listopadzie 2020 roku 24-letnia zawodniczka została zdyskwalifikowana przez Międzynarodową Federację Tenisową (ITF). W jej organizmie wykryty został stanozolol - steryd anaboliczno-androgenowy. Doping, romans i zdrada Postępowanie wyjaśniające trwało blisko dwa lata. Soszyna w różny sposób próbowała dowodzić swojej niewinności, m.in. tym, że spożyła zakażone mięso. Na koniec wysunęła argument, że niezrozumiały dla niej powód obecności zakazanej substancji był wynikiem kontaktów z osobą "X". Dane osobowe mężczyzny zostały ukryte. Ale wiadomo było, że chodziło o trenera personalnego zawodniczki. Zeznawał jako świadek, podobnie jak jego żona. Romans trenera z zawodniczką stał się przyczyną rozwodu. Żona przyłapała małżonka na zdradzie, gdy przedwcześnie wraz z dziećmi wróciła do domu. - Nie zamierzam mówić, co chciałam jej zrobić w tamtym momencie - powiedziała w zeznaniach zdradzana żona. Soszyna twierdziła, że zakazana substancja dostała się do jej organizmu w wyniku pocałunku. Nie było mowy, przynajmniej w zeznaniach, o kontakcie seksualnym. Panel ITF nie wziął tego tłumaczenia pod uwagę. Jedynym dowodem na romans okazały się bowiem zeznania żony trenera. Dajana Jastremska uniewinniona Kontaktem seksualnym starała się tłumaczyć obecność w jej organizmie zakazanej substancji dopingowej (sterydu anabolicznego o nazwie mesterolon) ukraińska tenisistka Dajana Jastremska. Dowodziła, że jej chłopak miał problem z potencją i zastosował środek, w którym znalazła się substancja. Sprawa była skomplikowana, bo chłopak wycofał się z zeznań potwierdzających opinię byłej partnerki. W trakcie śledztwa okazało się tez, że był zmuszany przez ojca Jastremskiej do złożenia tych zeznań. Chciał nawet oddać sprawę do sądu. W styczniu 2021 roku tenisistka została zdyskwalifikowana, ale po apelacji Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w czerwcu ubiegłego roku oczyścił ją z zarzutów. W komunikacie CAS nie podał jednak informacji, czy uwzględnił tłumaczenie zawodniczki o tym czy substancja dostała się do jej organizmu poprzez kontakt z partnerem. Richard Gasquet całował się, a potem wpadł na teście antydopingowym W 2009 roku francuski tenisista Richard Gasquet omal nie został zdyskwalifikowany na dwa lata. W jego organizmie wykryto ślady stosowania kokainy. Zawodnik szybko jednak znalazł usprawiedliwienie. Powiedział, że feralnego dnia trochę popił, a potem w klubie nocnym całowal się nieznaną sobie dziewczyną. To ona miała zażywać kokainę. Komisja dała wiarę Francuzowi i skróciła karę dyskwalifikacji do dwóch lat. Bronił go Rafael Nadal. - W tych czasach wszystko się może zdarzyć, łącznie z tym, że całujesz dziewczynę, która zażywa kokainę i potem niszczysz swoje sportowe życie - powiedział hiszpański tenisista. Zszokowana amerykańska bokserka To jak jest w końcu z seksem i dopingiem? Trzeba uważać na to z kim się jest związanym? Tak, trzeba. 32-letnia amerykańska bokserka Virgine Fuchs była zszokowana, gdy dowiedziała się, że wynik jej badań antydopingowych był pozytywny. Test wykazał obecność u Fuchs dwóch zabronionych substancji - letrozolu i GW1516. Groziła jej wieloletnia dyskwalifikacja. Została uniewinniona. - Kompletnie nie miałam pojęcia, że doping może dostać się do organizmu przez intymny kontakt - mówiła zszokowana pięściarka. Przeprowadzono specjalne badania Naukowcy zajmujący się dopingiem od dawna prowadzą badania na ten temat. Czasopismo "Clinical Chemistry" przeprowadziło kilka lat temu ciekawy eksperyment. Przebadało kilka par pod kątem stosowania kremu Trofodermin używanego w stanach zapalnych macicy i pochwy. Zawiera on niedozwolony w sporcie clostebol. W próbie kobieta stosowała lek, a potem odbywała stosunek seksualny. Potem pobierano próbki moczu. Analizy wykazały obecność clostebolu zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn. Uznano to za wystarczający dowód na to, że dopingowiczem można się stać "dzięki" swojemu partnerowi. Olgierd Kwiatkowski