Na siódmej pozycji w klasyfikacji generalnej plasują się Tomasz Januszewski i Jacek Nowak (AZS UWM Olsztyn), zaś na 15. - Przemysław Filipowicz (AZS AWFiS Gdańsk) i Jacek Piasecki (SKŻ Sopot). Co ciekawe, te trzy polskie załogi wygrywały pierwsze wtorkowe wyścigi w swych grupach. W stawce 79 ekip są także Dominik Buksak (YKP Gdynia) i Grzegorz Goździk (AZS AWFiS Gdańsk) - 45. lokata. - Żeglowaliśmy bardzo dobrze, jesteśmy wysoko, ale tak naprawdę pierwszy dzień nie jest zbyt istotny. Za nami dopiero jedna szósta regat, a jeszcze aż 16 wyścigów. Dziś dysponowaliśmy bardzo dobrą prędkością, na naszej trasie korzystna była prawa strona i zawsze tam się znajdowaliśmy - powiedział Przybytek. W poszczególnych wyścigach Przybytek i Kołodziński klasyfikowani byli na pierwszej, drugiej, czwartej i ponownie pierwszej lokacie. Po zakończeniu eliminacji składających się z dziesięciu etapów, najsłabszy rezultat jest odrzucany. - W czerwcu na olimpijskim akwenie w Weymouth byliśmy liderami po inauguracyjnym dniu, ale tak naprawdę ściganie rozpoczyna się w trzydniowej serii finałowej. Wtedy jest 25 najlepszych łódek i one mierzą się w bezpośredniej rywalizacji - dodał sternik Przybytek, który wraz ze swoim załogantem Kołodzińskim uczestniczył w igrzyskach w Londynie. Od zwycięstwa w swojej grupie walkę w Porto zaczęli we wtorek też Januszewski z Nowakiem. - Dwa wyścigi wyszły nam super, jeden był dobry, zaś kolejny nieco słabszy. W drugim i trzecim, czyli tych słabszych wynikowo (ten duet wygrał pierwszy wyścig, a w czwartym był trzeci - PAP), metry decydowały o tym, czy znajdziemy się w najlepszej piątce, czy też poza pierwszą dziesiątką. W tym drugim zabrakło nam tych pięciu metrów. W następnym mieliśmy problemy, prąd zaczął nas dryfować, broniliśmy się, lecz znów nas spychał, więc z tej ostatecznej ósmej lokaty też byliśmy zadowoleni. Ogólnie jest dobrze, żadnej "wtopy" nie było - podsumował Januszewski. W ME, które są zawodami otwartymi, startują też przedstawiciele innych kontynentów, dlatego biorąc pod uwagę tylko załogi z Europy, Januszewski i Nowak sklasyfikowani są na szóstym miejscu, Filipowicz i Piasecki na 12. Do grupy złotej, walczącej o medale, która zostanie wyłoniona po trzech dniach eliminacji i dziesięciu wyścigach, awansuje najlepszych 25 załóg. Januszewski należy do tego grona żeglarzy, którzy nie patrzą w szczegółowe wyniki po danym dniu zawodów. Jemu wystarczy informacja o miejscu w klasyfikacji łącznej. - Wystarczy, że Jacek (Nowak - PAP) powie mi, na której jesteśmy pozycji. Nie chcę wiedzieć, kto tuż przed nami, kto tuż za, aby nie tworzyć dodatkowej presji. A że jestem wzrokowcem, wystarczyłoby abym na chwilę zerknął na listę i potem w głowie siedziałyby mi miejsca i nazwiska poszczególnych przeciwników - stwierdził. Zadowoleni po wtorkowym żeglowaniu byli Filipowicz i Piasecki, dla których docelową imprezą w tym sezonie są mistrzostwa świata juniorów w Niemczech. W swojej grupie zaczęli zawody od... pierwszej i drugiej pozycji. - Zdecydowanie nie spodziewaliśmy się takiego otwarcia. Ale pływaliśmy szybko, podjęliśmy kilka trafnych decyzji i było znakomicie. Później gorsze wyniki, na przykład w trzecim wyścigu mieliśmy słabszy start, a w takiej stawce w ME ciężko później przebijać się do przodu, choć i tak parę miejsc urwaliśmy. Naszym celem jest awans do złotej grupy, ale droga do tego jeszcze daleka - przyznał Filipowicz, a Piasecki dodał: - Z kolei w MŚJ zadaniem będzie lokata w najlepszej dziesiątce, gdyż wcześniej plasowaliśmy się na 12. i 13.. Środa (8 lipca) będzie drugim dniem eliminacji ME w klasie 49er i trzecim w rywalizacji kobiet w 49erFX, z udziałem Madeleine i Nadii Zielińskich (AZS UWM Olsztyn). Z Porto - Radosław Gielo