Jej kadencja miała zakończyć się po igrzyskach olimpijskich w Tokio. - Powodem rezygnacji, która przyszła mi z trudem, jest przede wszystkim sytuacja związana z rozprzestrzeniającą się pandemią koronawirusa. Jestem w grupie ryzyka i stosując się do zaleceń Ministerstwa Zdrowia, nie mogę swobodnie przemieszczać się, uczestniczyć w zawodach i zebraniach. Nie ukrywam, że za moją decyzją stoi też negatywna, choć moim zdaniem niesprawiedliwa, ocena działalności związku pod moim kierownictwem, z którą się jednak nie zgadzam - powiedziała Stanisławiszyn. Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl Kliknij! 30 października PZG został zawieszony w prawach członka kontynentalnej federacji (European Gymnastics) z powodu nierozliczenie się z zobowiązań finansowych dot. organizacji w ubiegłym roku w Szczecinie mistrzostw Europy w gimnastyce sportowej. Stanisławiszyn zobowiązań (niespłacona niemal cała pożyczka na zakup sprzętu w wysokości 170 tys. euro) nie negowała, ale związek odwołał się od decyzji EG, tłumacząc się problemami proceduralnymi i opieszałością ze strony europejskiej federacji w wystawieniu faktury za sprzęt, który jest magazynowany w Polsce, a na który PZG nie udało się dotychczas znaleźć nabywcy. Decyzję Komitetu Wykonawczego European Gymnastic o zawieszeniu PZG potwierdzili formalnie uczestnicy kongresu EG. Jednym z efektów tej decyzji jest brak możliwości startu reprezentantów Polski w imprezach pod egidę EG. Obecne władze PZG od dawna krytykował mistrz olimpijski z Pekinu w skoku Leszek Blanik. "Przez co najmniej dwa ostatnie lata nie działo się nic pozytywnego, a tylko postępowała degradacja szkolenia, pogarszała się atmosfera, coraz niżej upadała nasza pozycja w światowej i europejskiej gimnastyce i w polskim sporcie. To były totalnie stracone lata" - ocenił, cytowany przez portal sport.pl, Blanik, według którego początkiem uzdrowienia sytuacji powinna być dymisja całego zarządu związku.