W finale turnieju kobiet spotkały się dwie czołowe reprezentantki kraju. Już w pierwszej rundzie Łyczbińska musiała korzystać z pomocy medycznej, a potem jeszcze dwukrotnie prosiła o przerwę. Walczyk w trzeciej rundzie prowadziła 12:5 i jej przeciwniczka ostatecznie poddała walkę. Zwyciężczyni przyznała, że takie sytuacje nie są niczym niezwykłym, bowiem turnieje Pucharu Polski w dobie pandemii (zawody kobiet i mężczyzn nie toczą się równolegle, ale jedne po drugiej) są bardziej intensywne. "Szkoda, że nie udało się rozegrać takiej normalnej walki, ale w sporcie wygrywa ten, kto jest lepiej wytrenowany. Hanię w finale +łapały+ skurcze, ale ja miałam podobną sytuację podczas wcześniejszego turnieju. Pomiędzy jedną a drugą walką mamy tylko 10 minut przerwy. Organizator bardzo mocno przestrzega tego przepisu i mamy bardzo mało czasu na regenerację. W zawodach Pucharu Świata mamy czasami nawet godzinę lub więcej czasu na odpoczynek między pojedynkami" - powiedziała Walczyk. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Zawody Pucharu Polski dla czołówki krajowej nie są priorytetowymi, ale wobec braku innych imprez, zawodniczki i zawodnicy traktują je niezwykle poważnie. "Nie mamy innej możliwości, żeby się sprawdzić, nie mamy żadnych międzynarodowych imprez. Pozostaje nam tylko rywalizacja klubowa i jest ona jak najbardziej potrzebna. Cieszę, się, że udało się wygrać, bowiem ostatnio miałam szczęście do drugich miejsc" - podsumowała florecistka KU AZS-UAM Poznań. W męskim turnieju triumfował najbardziej doświadczony obecnie polski florecista Rajski. 37-latek z Wrocławia pokonał w finale szóstego zawodnika ostatnich mistrzostw świata Michała Siessa (AZS AWFiS Gdańsk) 15:8. Czwarta, ostatnia runda PP rozegrana zostanie również w Poznaniu 27 lutego.