W składzie polskiej kadry na mistrzostwa Europy w podnoszeniu ciężarów znalazło się sześć pań: Oliwia Drzazga (49 kg), Wiktoria Wołk (64 kg), Monika Marach (71 kg), Martyna Dołęga (71 kg), Weronika Zielińska (81 kg) i Agnieszka Zimroz (87 kg). Trzy z tych sztangistek to jeszcze nastolatki. Mowa o Drzazdze, Dołędze i Marach. Ta ostatnia rok temu sensacyjnie wywalczyła brązowy medal ME, bijąc po drodze aż dziewięć rekordów Polski w trzech różnych kategoriach wiekowych. Polskie nastolatki siłą naszej kadry. "To nasza przyszłość" 19-letnia Marach do rywalizacji w kategorii do 71 kg została zgłoszona z wynikiem 225 kg w dwuboju. Identyczny widnieje przy jeszcze 17-letniej Dołędze. Obie panie będą zatem walczyły o wysokie lokaty. Czy o medale? - Nasza kobieca kadra została mocno odmłodzona, ale jest też na tyle doświadczona, że możemy liczyć choćby na małe medale za poszczególne boje. Pomost jednak wszystko zweryfikuje. Mamy aż trzy bardzo młode zawodniczki, które dopiero wchodzą do seniorskiej rywalizacji. Wszystko przed nimi. To jest na pewno przyszłość polskich ciężarów. Te dziewczyny powinny nam przynieść wiele radości w kolejnych latach - powiedział Waldemar Gospodarek, prezes Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów, w rozmowie z Interia Sport. W kadrze Polski szczególnie przykuwa jedno nazwisko - Martyna Dołęga. To córka Marcina Dołęgi, medalisty olimpijskiego, mistrza świata i Europy, a także rekordzisty świata, który ma też w karierze wpadki dopingowe. Córka naszego mistrza nie ma jeszcze skończonych 18 lat, ale za to dźwiga już solidne ciężary. Na razie sukcesy notowała głównie w młodszych kategoriach wiekowych. Była mistrzynią i wicemistrzynią Europy kadetek, a także brązową medalistką mistrzostw świata w tej kategorii wiekowej. Stała też na najniższym stopniu podium w mistrzostwach Europy juniorów. - Zobaczymy, bo w sporcie nigdy nic nie wiadomo i może akurat którejś z nas uda się stanąć na podium w dwuboju. Jesteśmy wysoko na listach i jedziemy walczyć o podium, choć na pewno będzie o to trudno - zapowiedziała Dołęga, która będzie debiutowała w seniorskiej imprezie, w rozmowie z Interia Sport. Życiowa forma przed debiutem w mistrzostwach Europy Zawodniczka, która za miesiąc skończy 18 lat na ME w Erywaniu przygotowała życiową formę, a - jak przyznała - może być jeszcze lepiej. Na ostatnim zgrupowaniu wyrwała 99 kg i podrzuciła 121 kg, co w dwuboju daje 220 kg. - Fajnie byłoby wyrwać tyle, by waga sztangi była trzycyfrowa. Wiem, że mnie na to stać - powiedziała Dołęga. Nasza nastoletnia sztangistka nie ukrywa, że trochę się stresuje, ale w Erywaniu będzie jej łatwiej, bo do Armenii poleciał też jej tata, który będzie asystentem Piotra Wysockiego, trenera męskiej kadry. - Bardzo lubię jak tata, z którym trenuję na co dzień, wypuszcza mnie na pomost. Wtedy czuję się najlepiej. Do tego wiem, że mam przy sobie najlepszą osobę, która zna się na tym, co robi. Przy tacie nie stresuję się aż tak bardzo. Jest dla mnie wielką motywacją - zdradziła Dołęga. Cel - olimpijskie złoto. Martyna Dołęga trenuje dopiero od pięciu lat Wydaje się, że Martyna była skazana na ciężary. Jej ojciec był wielkim mistrzem. Mama Marta (z panieńskiego Wawak) była czwartą zawodniczką mistrzostw Europy w 2000 roku. - Próbowałam różnych dyscyplin, bo byłam ruchliwym dzieckiem. Żadna jednak nie przypadła mi tak do gustu, jak podnoszenie ciężarów. Miałam 13 lat, kiedy przyszłam na trening do taty i powiedziałam, że chcę trenować ten sport. Wiedziałam, że to jest moje miejsce - opowiadała Dołęga, która zatem na ME seniorów dotarła po zaledwie pięciu latach treningów. Jej mama raczej nigdy nie oglądała startów Marcina Dołęgi. Tak samo jest w przypadku córki. - Osiągnięcia taty są dla mnie wielką motywacją. Bardzo chciałabym być taka jak on. Marzą mi się rekordy świata i medale największych imprez. W tym też oczywiście olimpijskie złoto. Będę robiła wszystko, by tak się stało. Jestem osobą, która jak obierze sobie cel, to do niego dąży. Nie boję się ciężkiej pracy. Bardzo nie lubię, kiedy coś mi nie wychodzi. Poprawiam wówczas to do momentu, aż zrobię to idealnie. Pod tym względem jestem bardzo podobna do taty - mówiła 17-latka, która zaraz po powrocie z ME w Armenii będzie zdawała maturę. Prezes PZPC wskazał czarnego konia W Erywaniu wystąpi też ośmioosobowa męska kadra: Marek Komorowski (67 kg), Piotr Kudłaszyk (73 kg), Bartłomiej Adamus (96 kg), Daniel Goljasz (102 kg), Arsen Kasabijew (102 kg), Jarosław Samoraj (109 kg), Marcin Izdebski (109 kg), Arkadiusz Michalski (+109 kg). - Naszym czarnym koniem, który ma szansę na medal w dwuboju, będzie Jarosław Samoraj - powiedział Gospodarek. Samoraj do dźwigania wrócił po sześcioletniej przerwie. W 2016 roku ten były medalista mistrzostw świata i Europy juniorów, został przyłapany - razem z Arsenem Kasabijewem - na stosowaniu hormonu wzrostu. Zakończyło się to wieloletnią dyskwalifikacją. Początkowo nasz sztangista nie planował powrotu do sportu, ale jednak pod koniec ubiegłego roku wystąpił w mistrzostwach świata, zajmując w nich ósme miejsce. Teraz na liście zgłoszeń do ME widnieje z trzecim wynikiem - 385 kg - w dwuboju. Polska zagroziła bojkotem ME Mistrzostwa Europy stanowią jeden z etapów kwalifikacji olimpijskich. Te rozpoczęły się tak naprawdę grudniowymi mistrzostwami świata w Bogocie. W sumie w igrzyskach olimpijskich w Paryżu wystąpi 120 zawodniczek i zawodników w dziesięciu kategoriach wagowych (po pięć u kobiet i mężczyzn). Każdy kraj będzie mógł wystawić maksymalnie trzy kobiety i trzech mężczyzn. - Na razie to, ile wyślemy osób na igrzyska, to jest wróżenie z fusów. Ważne, że w ogóle możemy startować w mistrzostwach Europy w Armenii, bo było zagrożenie, że w tych zawodach się nie pojawimy. Wszystko ze względu na to, że w Erywaniu mieli startować Rosjanie i Białorusini. Gdyby do tego doszło, to Polska zbojkotowałaby mistrzostwa Europy - zakończył Gospodarek.