Andrzej Jezierski był dobrze zapowiadającym się juniorem-kanadyjkarzem. Podstaw dyscypliny uczył się w MOS Opole, następnie przeszedł do Górnika Czechowice, aby ostatecznie wylądować w Posnanii. Jako zawodnik wielkopolskiego klubu sięgnął dwukrotnie po mistrzostwo świata w konkurencji C-4 na 1000 metrów. Regularnie zdobywał też krążki na mistrzostwach Europy i Polski. Polski mistrz zakończył karierę w wieku 25 lat Kiedy miał 25 lat - był więc w wieku idealnym dla sportowca - nagle postanowił zakończyć karierę. Powód? Finanse. Jego stypendium, należne mu za dwukrotne mistrzostwo świata, zredukowano w 2005 roku do 1400 złotych. Trudno było za to wyżyć, a co dopiero w pełni profesjonalnie przygotowywać się do kolejnych sportowych wyzwań. Jezierski zdecydował się więc na ruch, który w tamtym okresie wykonały setki tysięcy Polaków - emigracja. Wybrał Irlandię, kraj popularny wśród rodaków w owym czasie. Nie chodziło o ratowanie sportowej przygody - gra toczyła się po prostu o godne życie. - Nie znałem za bardzo języka angielskiego, więc zajmowałem się różnymi rzeczami. Pracowałem w sklepie, jeździłem samochodem ciężarowym. Przestałem uprawiać kajakarstwo - mówił Jezierski w rozmowie z Polską Agencją Prasową. Ukraińscy sportowcy protestują. Chodzi o igrzyska w Paryżu. "Dopuszcza się zawodników z krajów terrorystycznych" Mijały tygodnie, miesiące, lata. Były sportowiec urządzał się na Zielonej Wyspie i radził sobie coraz lepiej. Kanadyjka była już tylko wspomnieniem. Jak to jednak często w życiu bywa, zdarzają się sytuacje niespodziewane, wymykające się logice, wprost filmowe. Jedna z nich spotkała "Polskiego Irlandczyka". W 2011 roku Międzynarodowy Komitet Olimpijski postanowił włączyć wyścig kajakarski na 200 metrów do programu londyńskich igrzysk. Tak się złożyło, że była to koronna konkurencja Jezierskiego. Wieść gruchnęła jak grom z jasnego nieba, a były mistrz podjął decyzję - pozostając przy tej terminologii - z prędkością pioruna. Wrócił do treningów i walczył o kwalifikację do najważniejszej imprezy w życiu każdego sportowca. Powrót po siedmiu latach nie był łatwy, ale pewnych rzeczy się nie zapomina. Na mistrzostwach Polski Jezierski zajął drugie miejsce i kwestią czasu wydawało się powołanie go do olimpijskiej reprezentacji. Fabularny zwrot w pięknie rozwijającej się historii. Polski Irlandczyk. Tylko tak mógł spełnić olimpijskie marzenie Jezierski był niechciany, zbywany, dyskryminowany. Pojął, że nie ma szans pojechać do Londynu jako polski olimpijczyk. Koniec marzeń? Nic z tych rzeczy. Po burzy zawsze wychodzi słońce, a twarz kajakarza oświeciły promienie prosto z Irlandii. Przedstawiciele tamtejszej federacji zaproponowali Jezierskiemu start w barwach Irlandii. Od strony formalnej było to możliwe - Polak w międzyczasie uzyskał bowiem podwójne obywatelstwo. Trzeba było działać szybko i tak też faktycznie się stało. Były mistrz pojechał do Poznania na regaty kwalifikacyjne, w których wywalczył przepustkę na igrzyska. W końcu nadszedł czas igrzysk. Jezierski, jako Irlandczyk, dotarł do półfinału. Do awansu do finału A zabrakło mu nieco ponad pół sekundy. 32-letni Jezierski po igrzyskach wystartował jeszcze w kilku mniejszych imprezach. Nigdy nie wrócił już do mistrzowskiej formy, którą reprezentował wcześniej. Jakub Żelepień, Interia