Zawodniczka AZS-AWF Katowice latem w Mediolanie wraz z Ewą Trzebińską, Renatą Knapik-Miazgą, Magdaleną Pawłowską sięgnęła po złoty medal drużynowych mistrzostw świata w szpadzie. To jedyne złoto wywalczone przez polskich sportowców w tym roku w sportach letnich w imprezach rangi mistrzostw świata. Sukces tym cenniejszy, że wywalczony na rok przed igrzyskami olimpijskimi w Paryżu. Olgierd.Kwiatkowski, sport.interia.pl: Zdobyłyście w tym roku mistrzostwo świata czy jednak pani i koleżanki z drużyny nie macie poczucia niedowartościowania. To nie jest sukces, który odbiłby się szerokim echem w Polsce. - My z tego sukcesu się bardzo cieszymy. Spełniłyśmy swoje marzenia, zrobiłyśmy wszystko, żeby to się stało, ciężkie treningi przyniosły nam wielki sukces. Jest nam trochę przykro z tego powodu, że szermierka budzi mniejsze zainteresowanie niż inne dyscypliny sportowe. Wiemy z czym to jest związane, wiemy jak ten świat wygląda. Dużo zależy od dziennikarzy, żeby ten sport szerzej pokazywać. To jest sport olimpijski, ważny jak każdy inny, w którym trening jest niesamowicie ciężki. Jesteśmy trochę zrezygnowane jeśli chodzi o walkę o popularność, ale na planszy dalej walczymy. W tej chwili naszym celem jest zdobycie medalu igrzysk olimpijskich w Paryżu i na tym będziemy się skupiać. Po cichu liczymy, że zmieni się też nastawienie do nas. Medal igrzysk olimpijski to przełomowy sukces, który odbija się większym echem. Może uda się nam po niego sięgnąć? Mimo wszystko po zdobyciu złota na mistrzostwach świata zainteresowanie było na pewno większe niż rok temu po brązowym medalu. Wracając do tej popularności lub jej braku w Polsce, czy na świecie to jest sport, który przyciąga uwagę? - Są takie kraje. Jest bardzo popularna w USA, Francji, we Włoszech, na Węgrzech, ale nawet i na Ukrainie. Może nie jest to tam sport narodowy, ale należy do grupy bardzo oglądanych dyscyplin sportu, zawodnicy i zawodniczki są bardzo doceniani. Wystarczy przypomnieć mistrzostwa w Mediolanie, gdzie zdobyłyśmy złoto. Na finale mistrzostw świata była pełna hala. Wstęp oczywiście był biletowany. Myślę, że na igrzyskach w Grand Palais w Paryżu sala też będzie pełna. A tymczasem u nas na zawodach Pucharu Świata w Katowicach, czy w Warszawie brakuje kibiców. Ta różnica jest zauważalna. Co w takim razie przyciągnęło panią do szermierki? Może tradycja i sukcesy dawnych mistrzów? - Raczej przypadek. Rodzice zapisali mnie na szermierkę w Szczecinie. Od razu pokochałam ten sport. Jest nieprzewidywalny. Rozwija na wielu płaszczyznach, nie tylko fizycznie, ale i koordynacyjnie, intelektualnie, bo trzeba dużo myśleć i jak w większości sportów walki przewidywać ruchy przeciwnika. Każda walka jest inna. Każdy turniej jest inny. To nie może się znudzić. Szermierka jest niezwykle widowiskowym sportem. Nie tylko się miło walczy, ale miło też się go ogląda. Ja z przyjemnością kibicuję zawsze koleżankom patrząc na ich walki. Szczególnie jak wygrywają jak to było w Mediolanie. Czy ten tytuł to był spodziewany, zaplanowany? - Pół na pół. Rok temu byłyśmy brązowymi medalistkami mistrzostw świata. Już wtedy miałyśmy ambicje na więcej. Trzeba było poczekać. Jadąc do Mediolanu, myślałyśmy o dobrym wyniku, chciałyśmy być w czwórce ze względu na kwalifikacje olimpijskie. Mimo wszystko wiedziałyśmy, że jesteśmy w stanie wygrać z każdym. Nie byłyśmy jednak pewne tego, że wygramy. Uważam, że to niesamowite osiągnięcie. Pierwszy raz w historii Polki zdobyły złoty medal w drużynowych mistrzostwach świata w szpadzie. Mimo mistrzostwa nie macie jednak jeszcze kwalifikacji olimpijskiej? - Jesteśmy pierwsze w rankingu olimpijskim razem z Koreankami. W rankingu olimpijskim zajmujemy czwarte miejsce. Kwalifikacje trwają od maja. Nasze wyniki, które zaliczały się do rankingu to: trzecie miejsce w zawodach Pucharu Świata, siódme z mistrzostw Europy i zwycięstwo w mistrzostwach świata. Zostały nam cztery zawody Pucharu Świata do zakończenia kwalifikacji, ale MŚ są punktowane potrójnie wobec czego jesteśmy w najlepszej sytuacji. Tak naprawdę zostało nam potwierdzenie tej kwalifikacji niż walka o kwalifikację. Inni muszą się bardziej martwić niż my. Kwalifikacje zamykają się w marcu, tak więc w marcu będzie można powiedzieć, że jedziemy na igrzyska. Medal w Paryżu jest możliwy? - Szermierka jest nieprzewidywalna, ale skoro wygrałyśmy mistrzostwo świata nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy ten wynik powtórzyły. Czeka nas dużo pracy, dużo rozmów na ten temat, dużo analiz dzięki którym wykluczymy potencjalne błędy. Mamy doświadczenie jako drużyna, każda z nas ma doświadczenie indywidualne i myślę, że jesteśmy groźnym zespołem dla wszystkich. Pani jest nową twarzą w złotej drużynie. Jak pani została przyjęta? - Przed igrzyskami w Tokio byłam rezerwową. Po Tokio już byłam w pierwszym składzie. Od ponad roku kończę mecze naszej reprezentacji. Świetnie się czuję w tej drużynie. Myślę, że jak każda z nas. Rozmawiał Olgierd Kwiatkowski