W meczu o złoto Polacy zwyciężyli Duńczyków Tora Bjarnarsona, Martina Damsbo oraz Mathiasa Fullertona po barażu 30:30 mając trafienie bliższe centrum tarczy od rywali. Wcześniej oba zespoły zgromadziły po 233 punkty. Brąz przypadł zawodnikom Holandii, którzy wygrali z Koreą Płd. 235:231. Piąte miejsce zajął Tajwan, a kolejne Włochy, Indie i Słowenia. Biało-czerwoni nie byli zaliczani do grona faworytów. Jednak okazali się najlepsi i dzięki nim Mazurek Dąbrowskiego zabrzmiał w czasie czempionatu globu po raz pierwszy od 1971 roku, kiedy to w angielskim Yorku mistrzyniami świata zostały w rywalizacji drużynowej: Maria Mączyńska, Jadwiga Szoszler, później Wilejto oraz Irena Szydłowska. W pierwszej serii rywalizacji z Duńczykami obie drużyny zgromadziły po 58 punktów. Kolejną wygrali Polacy 59:58, trzecią rywale 58:57, a w ostatniej padł remis 59:59. W tej sytuacji konieczny był baraż. Obie ekipy strzelały same dziesiątki. Najbliżej "iksa" wylądowała strzała Przemysława Koneckiego gwarantująca Polakom złoty medal. "Takiego zaciętego meczu w wykonaniu Polaków nie widziałem od dawna. W finale same dziesiątki strzelał Łukasz Przybylski. Dobrym duchem zespołu był Rafał Dobrowolski, który go scementował" - powiedział kierownik wyszkolenia w Polskim Związku Łuczniczym Jacek Maciaszek. Nieoczekiwany marsz na podium Polacy rozpoczęli pokonując w 1/8 finału Salwador (Roberto Hernadez, Douglas Vladimir Nalazco i Miguel Angel Veliz) 233:230. Potem Polakom nie sprostały dwie azjatyckie drużyny. Biało-czerwoni w ćwierćfinale wyeliminowali Tajwan (Li Ju Chen, Yu Ping Pan i Cheng Jui Yang) 235:232, a w półfinale Koreę Południową (Yonghee Choi, Jongho Kim i Jaewon Yang) 233:229. Poprzednio Polacy gościli na podium mistrzostw świata w Madrycie w 2005 roku, kiedy pokonali Ukrainę w walce o brązowy krążek wśród zawodników w turnieju drużynowym w łuku klasycznym. Medale podopiecznym trenera Zbigniewa Kowalczyka: Piotrowi Piątkowi, Jackowi Prociowi, Jackowi Dobrzyńskiemu oraz Grzegorzowi Śliwce wręczył wtedy były przewodniczący MKOl Juan Antonio Samaranch, który przyleciał na ceremonię do stolicy Hiszpanii prywatnym odrzutowcem z Barcelony.