Pierwotnie wracająca po kontuzji Ewa Trzebińska - od dawna będącą ważnym ogniwem odnoszącej sukcesy drużyny szpadzistek, ale i indywidualna wicemistrzyni świata z 2017 roku - nie była brana pod uwagę przy ustalaniu składu na mistrzostwa świata. Zmiana nastąpiła po tym, jak zespół bez niej w składzie zajął siódme miejsce w Igrzyskach Europejskich, będących jednocześnie mistrzostwami kontynentu. Co za historia! Polki mistrzyniami świata. Piękny sen stał się rzeczywistością - Dopiero po imprezie w Krakowie trener kadry Bartłomiej Język i Polski Związek Szermierczy podjęli decyzję, że powinnam dołączyć do ekipy i pomóc dziewczynom w turnieju drużynowym. Wtedy zaczęła się cała układanka logistyczna, bo trzeba było zmienić plany i błyskawicznie załatwiać opiekę do dziecka, gdyż mój mąż ma pracę kontraktową i też akurat teraz nie ma go w domu - powiedziała Trzebińska w rozmowie z PAP. Polskie szpadzistki mistrzyniami świata. Igrzyska olimpijskie wciąż marzeniem - Musiałam też zweryfikować plany szkoleniowe, bo właśnie w wakacje miałam zadbać o podbudowę pod następny, olimpijski sezon, a okazało się, że powinnam przejść mikrocykl przygotowawczy przed mistrzostwami świata. Efekt jest jednak taki, że trudno byłoby narzekać - dodała 34-letnia szpadzistka. Wyraźny sprzeciw sportowców przeciwko planom MKOl. "To byłoby niemoralne" Polski wykonały ogromny krok w stronę przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Paryżu. O prawo startu w imprezie czterolecia wciąż muszą jednak walczyć. - Na świeżości w Mediolanie dałam radę, może to jakaś wskazówka na przyszłość - zauważa z uśmiechem Trzebińska.