W półfinale Duszak przegrał 1-2 z późniejszym mistrzem świata Ádámem Blázsovicsem. W meczu o złoto Węgier pokonał Francuza Juliena Grondina 2-1 (set rozgrywa się do 12 punktów). Polak wygrał po zajmującym meczu z Rumunem Aporem Györgydeákiem 2-1, mimo że przegrywał po pierwszym secie. Z kolei Paulina Łężak nie dała rady w finale filigranowej, ale bardzo wysportowanej, grającej wysoko obiema nogami Anną Izsák. Paweł Czado: Brąz w singlu to dla pana sukces czy porażka?Adrian Duszak: - To jest sukces, ale w mistrzostwach świata zdobywałem wcześniej w singlu brąz [na mistrzostwach świata w Reims w 2018 roku, przyp. aut.] i srebro [na mistrzostwach świata w Budapeszcie w 2019 roku, przyp.aut.] więc szczerze mówiąc w Gliwicach nastawiałem się na złoto. Teqball: cały czas trzeba się rozciągać Jak ocenia pan półfinał z utytułowanym Węgrem?- Mecz półfinałowy nie poszedł do końca po mojej myśli z prostego powodu: popełniałem zbyt dużo błędów a błędy nie wybaczają. Ze zwycięstwa w grze o trzecie miejsce jestem oczywiście zadowolony, tym bardziej po tym jak przebiegał ten mecz... Było mnóstwo emocji, były momenty, w których przegrywałem, musiałem gonić, ale ostatecznie się udało. Jestem z tego dumny i dziękuję publiczności, która świetnie mnie dopingowała. Jak przebiegają przygotowania do takiego turnieju? Trzeba szlifować różne elementy. Kiedy widzę sposób w jaki serwujecie [noga jest nad głową, przyp. aut.] wiem, że musicie być świetnie rozciągnięci.- Jednostka treningowa w rozciąganiu to jest osobna jednostka. Akurat z tym nie miałem nigdy problemu, bo trenowałem kiedyś akrobatykę. Dwanaście lat uprawiałem freestyle football a tam nogi też latają w powietrzu (uśmiech). Niemniej cały czas się rozciągam, po to żeby ryzyko kontuzji było minimalne i żeby te nogi... latały jeszcze wyżej (uśmiech). rozmawiał: Paweł Czado