W organizmie Roberta Karasia wykryto doping, a mianowicie drostanolon. Grozi mu nawet do czterech lat zawieszenia, a także odebranie mistrzostwa i rekordu świata w dziesięciokrotnym Ironmanie. 34-latek przyznał, że w grudniu zeszłego roku zaczął współpracę z Michałem Maciejem, hobbystycznie zajmującym się suplementacją. Triathlonista w poniedziałkowy wieczór tłumaczył się z całej sytuacji w programie "Hejt Park" w Kanale Sportowym. Dodał, że świadomie przyjął masteron, zawierający zakazaną substancję. Zaufał Maciejowi, że po trzech dniach w organizmie nie będzie po tym śladu, co nie okazało się prawdą. - Ja tę sytuację biorę w stu procentach na siebie. Oczywiście, Michał wprowadził mnie w błąd z tymi godzinami, ale to była wyłącznie moja decyzja - powiedział. Karaś ostro o szefie POLADA i własnych sponsorach. "Pokazali, kim są" Michał Maciej zasugerował zażycie zakazanego środka Robertowi Karasiowi. "Biorę to na siebie" Jak zaznaczył, nie zweryfikował wiedzy tej osoby w tym zakresie. - Zapewniał mnie, że to, co mi podaje, działa tylko doraźnie i nie będzie miało żadnego wpływu na moją dalszą karierę, przygotowania i moją formę podczas wyścigu (mistrzowskiego w Brazylii - red.). Na antenie pojawił się również sam Maciej poprzez połączenie wideo. Nie uciekał od winy. Karaś przyznał także, że zbyt mocno ufa ludziom. Może za to słono zapłacić, bo grozi mu od dwóch do czterech lat zawieszenia, a także odebranie mistrzostwa świata w dziesięciokrotnym Ironmanie, w którym ustanowił rekord świata. Szef POLADA odziera ze złudzeń w sprawie Roberta Karasia. Mówi o substancji wykrytej u sportowca