"Idzie nowe, świat się zmienia i taka jest naturalna kolej rzeczy. Głównym problemem klasy RS:X jest dostępność sprzętu, jest to też klasa mało perspektywiczna. Po szerokich konsultacjach ze środowiskiem polskich zawodników poparłem wniosek o zastąpienie klasy RS:X foilem. Uważam, że klasa ta ma szansę zainteresować windsurfingiem młodych ludzi" - wyjaśnił prezes Polskiego Związku Żeglarskiego Tomasz Chamera, który uczestniczył w konferencji World Sailing w Fairmont Southampton na Bermudach. Po wrześniowych mistrzostwach świata na włoskim jeziorze Garda czołowi zawodnicy testowali pięć desek - dwie mieczowe oraz trzy na foilach, czyli z hydroskrzydłami. Żeglarze zarekomendowali sprzęt produkowany przez firmę Starboard. iFoil Starboard jako nowa konkurencja olimpijska w miejsce klasy RS:X została przegłosowana przez Walne Zgromadzenie World Sailing. Ta deska pozwala ścigać się w różnych warunkach wiatrowych, od 5 do 35 węzłów, a ze względu na wagę i wielkość jest łatwiejsza w transporcie. Sprzęt został opracowany z myślą o kobietach ważących od 55 do 70 kg i mężczyznach w przedziale od 65 do 85 kg. Poza tym iFoil, ze względu na hydroskrzydła, jest bardziej widowiskowy od RS:X, bo pozwala żeglarzom unosić się nad wodą. "Inne są też prędkości, bo na foilach płynie się do 50 km na godzinę, czyli o 10 km szybciej. Nie znam przypadków, aby doszło do jakiegoś drastycznego zderzenia, ale wymogiem są kaski. Inna jest też technika wykonywania zwrotów, bo wystarczy mały ruch i przechył na jedną krawędź, a deska od razu mocno skręca" - powiedział PAP trener męskiej kadry w klasie RS:X Przemysław Miarczyński, który na początku lipca zajął w Pucku czwarte miejsce w mistrzostwach świata w klasie Formuła Windsurfing Foil. Triumfował Australijczyk Steve Allen, drugi był Maciej Rutkowski, a trzeci Wojciech Brzozowski. 40-letni szkoleniowiec zapewnia, że każdy z zawodników pływających na światowym poziomie w klasie RS:X bez problemów poradzi sobie na foilu - to tylko kwestia opływania. Dodał także, że ściganie się na hydroskrzydłach daje bardzo dużo przyjemności. "Leci się nad wodą i jest większa adrenalina. Wyścigi trwają do 15 minut, są zatem krótsze i mniej wyczerpujące fizycznie. Reasumując, jest krócej, przyjemniej, lżej i szybciej niż w klasie RS:X" - podkreślił Miarczyński Pozytywnie decyzję Walnego Zgromadzenia World Sailing ocenili także obecni reprezentanci Polski. "To idealny moment na zmianę. Dla niektórych może być niewygodna i kontrowersyjna, ale tak jest zawsze przy tego typu decyzjach. Trzeba jednak iść z duchem czasu, bo technologicznie foil jest rozwiniętą deską i szkoda czekać kolejnych czterech lat na wprowadzenie go do olimpijskiej rodziny. Zresztą widać, że świat zafascynowany jest pływaniem na hydroskrzydłach" - zauważył czwarty deskarz igrzysk w Rio w 2016 roku Piotr Myszka. W Tokio po raz ostatni rozdane zostaną medale także w klasie Finn, która znajdowała się w programie igrzysk od Helsinek w 1952 roku. W tej konkurencji biało-czerwoni odnieśli największe sukcesy - w 1996 roku w Atlancie Mateusz Kusznierewicz wywalczył złoty, a osiem lat później w Atenach brązowy krążek. W sumie polscy żeglarze zdobyli cztery olimpijskie medale - na najniższym stopniu podium w klasie RS:X, która na igrzyskach zadebiutowała w Pekinie w 2008 roku, stanęli cztery lata później w Londynie Zofia Klepacka i Miarczyński. Z żeglarskich konkurencji w 2024 roku, poza iFoil, zadebiutuje kiteboarding (deska z latawcem) oraz, również w formule mieszanej, dwuosobowy morski jacht balastowy o długości kadłuba 6-10 metrów, który ma zostać wybrany w 2020 roku. Poza tym w klasie 470 także rywalizować będą załogi mieszane, a nie, jak do tej pory, duety kobiece i męskie. Autor: Marcin Domański