33-letni Błażusiak przeżywa najtrudniejszy okres w karierze, a problemy ciągną się za sportowcem od kilkunastu miesięcy. Zaczęło się od niebezpiecznej wywrotki w zawodach z cyklu hard enduro Erzberg Rodeo, po których rodowity nowotarżanin, a od lat mieszkaniec Andory, przeszedł kompleksowe badania. Wtedy okazało się, że jego organizm zaatakował groźny wirus zmęczenia Epsteina-Barr, którego nieleczenie może zrodzić poważne komplikacje. Gdy zawodnik - zrzeszony w Automobilklubie Krakowskim - już wracał do względnie dobrej dyspozycji, na początku roku przytrafił mu się z pozoru niegroźny upadek, na treningu w Katalonii, ale opłakany w skutkach. „Taddy” niemal obciął sobie końcówkę kciuka lewej ręki i tylko szybki zabieg w renomowanej klinice sprawił, że obeszło się bez amputacji. Niedysponowany Błażusiak nie oddał tytułu mistrza świata walkowerem, ale nie był w stanie odeprzeć ataków rywali, a następnie podjął rękawicę rywalizowania w Stanach Zjednoczonych. Do zakończenia mistrzostw Ameryki zostały już tylko finałowe zawody, które odbędą się w sobotę w hali Citizens Business Bank Arena w mieście Ontario, w stanie Kalifornia. Po siedmiu rundach Błażusiak zajmuje dopiero 11. miejsce z dorobkiem 68 punktów, a bezpośredni bój o tytuł stoczą Amerykanie, aktualny czempion globu Colton Haaker (179 pkt) i broniący korony w Ameryce Cody Webb (165 pkt). Pogodzony z dalszą lokatą nowotarżanin od pewnego czasu traktuje ściganie za oceanem jako poligon, aby jak najlepiej przygotować się do mistrzostw świata. Inauguracyjna runda MŚ, rozgrywanych pod auspicjami Międzynarodowej Federacji Motocyklowej, odbędzie się 10 grudnia, po raz pierwszy w Tauron Arenie Kraków. Przed Polakiem ostatnia próba sił w warunkach bojowych. Artur Gac