Eric Lamaze swoją bogatą kolekcję sukcesów uzupełnił brązowym medalem olimpijskim w rywalizacji indywidualnej w skokach przez przeszkody na igrzyskach w Rio de Janeiro (2016). Przez kilka miesięcy był też liderem światowego rankingu w latach 2010 i 2011. Trzy lata później ogłosił, że ma guza mózgu i z tego powodu często robił sobie wolne od sportu, zanim jeszcze zakończył karierę. Wielki sukces polskiej drużyny. Jedzie na igrzyska w Paryżu Trefne dokumenty pogrążają mistrza olimpijskiego Teraz jednak kanadyjski magazyn "Horse Sport" doniósł, że sąd w Ontario stwierdził wiele niespójności w przedłożonych przez Lamaze dokumentach medycznych. Błędnie zostało m.in. zapisane nazwisko lekarza prowadzącego, a podpis miał zostać sfałszowany. Do tego używana terminologia nie wyglądała na medyczną. Dlaczego sprawą zajmował się sąd i jaki był powód śmiałego kłamstwa? Od 13 lat Lamaze toczy spór prawny. Zawodnikowi zarzucono, że kilka razy sprzedawał konie po zawyżonych cenach. Rzekomo jego stan zdrowia powodował opóźnienia w procesie. Tak było też tego lata. Tym razem Lamaze miał się posłużyć sfałszowanymi dokumentami, z których wynikało, że aktualnie zmaga się z nowotworem gardła. Trudna rodzina. Kokaina i wpadki dopingowe Kanadyjczyk pochodzi z trudnej rodziny. Miał 14 lat, kiedy rzucił szkołę. W tym czasie jego matka siedziała w więzieniu za handel kokainą. Z kolei babcia zmagała się z alkoholizmem. W wieku 15 lat dostał szansę pracy w stajni Rogera Deslauriersa. Tam pracował przez trzy lata, odnosząc w tym czasie sukcesy w zawodach jeździeckich w gronie juniorów. W 1996 roku miał wystąpić w igrzyskach olimpijskich w Atlancie, ale uzyskał pozytywny wynik na obecność kokainy w jego organizmie. Początkowo został zdyskwalifikowany na cztery lata, ale po odwołaniu się, kara została skrócona do siedmiu miesięcy. Nie pojechał też jednak na igrzyska do Sydney (2000). Tym razem w jego organizmie znaleziono efedrynę. W rezultacie otrzymał dożywotni zakaz uprawiania sportów jeździeckich. Lamaze znowu odwoływał się i tym razem przyznano mu rację. Okazało się, że efedryna znalazła się w żywności. Zawodnik otrzymał oficjalne przeprosiny, ale wówczas wszyscy kanadyjscy jeźdźcy mieli się poddać testom antydopingowym. I tym razem w jego organizmie znaleziono ponownie kokainę. Dzięki prawnikom wyszedł jednak z tego bz szwanku, a kilka lat później został mistrzem olimpijskim. Sukces w Pekinie osiągnął na koniu Hickstead. W 2011 roku w czasie zawodów Pucharu Świata w Weronie po ukończeniu zawodów koń padł i zmarł nagle w wyniku pęknięcia aorty. Kanadyjczyk po przerwie wrócił jednak do sportu i zdobył nawet kolejny medal olimpijski. Teraz wygląda na to, że Lamaze może nie wywinąć się, jak wtedy kiedy miał problemy z narkotykami. Francuska ikona kina grzmi. Paryż powinien zrezygnować z igrzysk