- Jestem w trakcie zmiany klubu. Zresztą nie tylko ja, ale także mój trener i dziesięć innych zawodniczek - powiedziała Dmowska w "Przeglądzie Sportowym". - Gdyby nie było takiej konieczności, nie zrobiłabym tego nigdy w życiu! Ale mamy naprawdę trudną sytuację. W każdej chwili możemy mieć wyłączony prąd w sali. Nie można przeprowadzić dwóch treningów dziennie, bo ogrzewanie jest uruchamiane dopiero około godziny piętnastej. Klub nie ma możliwości finansowania żadnych wyjazdów, a mój trener od pół roku nie dostał pensji, choć nie są to żadne duże pieniądze. Już dawno śmialiśmy się, że będąc mistrzynią świata jestem "zakałą" klubu, bo jako dla seniorki trzeba szukać dla mnie pieniędzy - dodał 24-letnia zawodniczka. - Odchodzę z "elką" w sercu. Może kiedyś wrócę do tego klubu jako trener, bo mam nadzieję, że Legia przetrwa. Teraz jednak musiałam pomyśleć o sobie. Chcę się zakwalifikować na igrzyska olimpijskie , a później udanie wystartować w Pekinie. Trener mówi nawet, że zwlekaliśmy z tą decyzją o rok za długo. Tak czy inaczej, dłużej już nie mogliśmy. Nie chodzi o to, żebym dostawała jakieś duże pieniądze, bo o tym nie ma mowy. Chcemy po prostu normalności - podkreśliła Dmowska.