W sierpniu podczas zgrupowania w Spale Czerwonka uległa wypadkowi. Jadąc na rowerze zahaczyła o stojący ciągnik, uderzając przy tym o niego. Zawodniczka MKS Cuprum Lubin doznała m.in. uszkodzenia kręgosłupa. Powrót do zdrowia i rehabilitacja przebiegły szybko, ale okazało się, że uzyskanie dawnej formy sportowej wcale nie będzie takie łatwe. - Szesnaście lat trenowania i wystarczyły tylko trzy tygodnie bezczynności, aby organizm inaczej zaczął reagować na wysiłek. Muszę teraz zaryzykować i zmodyfikować przygotowania do sezonu, bo może się okazać, że we wrześniu zbudzę się z ręką w nocniku. Czeka mnie sporo pracy - przyznała Czerwonka. W odzyskaniu dawnej formy ma pomóc jazda na rowerze, która stała się początkiem kłopotów łyżwiarki. - Nie mam lęku. Wiem, że niektórzy chcieliby mi tego zakazać, ale chyba bym musiała nie żyć, aby nic nie robić. Nie mogę czekać. Jeżeli chcę odzyskać dawną formę, muszę działać i szukać nowych dróg. Nie boję się i będę walczyła - podkreśliła. Na razie pewne jest, że łyżwiarka wystartuje w szosowym wyścigu "Ślężański Mnich" 12 kwietnia w Sobótce. - Co dalej, nie wiem. Już się przekonałem, że można sobie planować, a i tak życie później wszystko weryfikuje. Na bieżąco będziemy z trenerem ustalali kalendarz startów - powiedziała Czerwonka.