W Zakopanem zgrupowanie zaplanowano na prawie trzy tygodnie, a bezpośrednio ze stolicy polskich Tatr kadrowicze pojadą do Kobierzyc, gdzie w dniach 28-30 września zostaną rozegrane mistrzostwa kraju. "To nasze drugie zgrupowanie przygotowawcze do mistrzostw świata. Pierwsze odbyło się w Cetniewie i Spale, a zostało podzielone na dwa etapy, gdyż w sezonie letnim w ośrodkach COS zdarza się, że jest trudno o miejsca. Teraz będziemy pracować w Zakopanem, gdzie od lat przyjeżdżamy. Mamy jak zawsze bardzo dobre warunki, nic tylko dźwigać" - dodał szkoleniowiec. Skład na mistrzostwa świata, które 1 listopada rozpoczną się w stolicy Turkmenistanu, Choroś musi - zgodnie z regulaminem - podać jeszcze przed mistrzostwami Polski. "Nie sprawi to większego problemu, gdyż trzon składu, nasza +żelazna+ czwórka, jest już znany. To Krzysztof Zwarycz, Kacper Kłos, Arkadiusz Michalski i Paweł Kulik. Ja jednak osobiście bardzo bym chciał, aby w zespole znalazło się pięciu, a nawet sześciu ciężarowców. Są na to spore szanse, ale o tym, czy tak się stanie, zadecydują wewnętrzne sprawdziany. Trzeba sobie jednak powiedzieć jasno, że konkurencja na mistrzostwach świata będzie zdecydowanie silniejsza niż podczas mistrzostw Europy, gdzie złoty medal w 105 kg zdobył Michalski, a brązowy w 94 kg Grela. Teraz naszym głównym zadaniem będzie walka o zdobycie nominacji olimpijskich na igrzyska w Tokio w 2020 roku" - przyznał Choroś. Po mistrzostwach Polski kadrowicze będą mieli tydzień wolnego, później spotkają się na ostatnim obozie przed głównymi zawodami sezonu. Po dwa tygodnie spędzą ponownie w Cetniewie i Spale, skąd bezpośrednio polecą do Aszchabadu. "Czego nam można życzyć? Zdrowia! Kadra pracuje bardzo intensywnie, atmosfera na zgrupowaniach jest dobra. Jeżeli nie pojawią się problemy zdrowotne, co przecież w naszej dyscyplinie nie jest niespodzianką, liczę na dobre wyniki w postaci rekordów życiowych" - podsumował trener biało-czerwonych.