Obaj zawodnicy zadebiutowali na igrzyskach w Tokio, gdzie uplasowali się na siódmej pozycji. W finale mistrzostw świata w tej samej konkurencji sprawili niespodziankę przypływając na drugiej pozycji. Wygrali Rosjanie Kirył Szamszurin, Wladislaw Czebotar, a biało-czerwoni wyprzedzili tegorocznych mistrzów olimpijskich Kubańczyków Sergueya Madrigala i Fernando Enriqueza. "MŚ w kajakarstwie to po igrzyskach najważniejsza impreza" "Mistrzostwa świata to w tym sezonie najważniejsza impreza zaraz po igrzyskach. Dlatego ogromnie cieszymy się z tego medalu, szczególnie, że pokonaliśmy mistrzów olimpijskich. To pozwala nam też optymistycznie spojrzeć w przyszłość" - powiedział Głazunow. Jak dodał, w wyścigu finałowym z kolegą z osady postawili wszystko na jedną kartę. "Warunki były z wiatrem, więc wiedzieliśmy, że ten bieg będzie szybki. Dlatego postanowiliśmy zaryzykować i mocno zaatakować od samego startu. Na szczęście się udało dojechać w mocnym tempie do mety" - dodał. Głazunow z Barniakiem awansowali do finału na 500 m, który według wstępnych planów Międzynarodowej Federacji Kajakowej ma zostać nowym dystansem olimpijskim. "Chcemy zobaczyć, w jakim miejscu jesteśmy w tej konkurencji. Wiadomo, że inny jest trening pod 500 m, inny pod 1000. Natomiast liczymy na bardzo dobry wynik" - podkreślił Głazunow. MŚ w kajakarstwie. Inni kanadyjkarze także z udanym otwarciem finałów Powody do zadowolenia mieli także inni kanadyjkarze - Aleksander Kitewski, Arsen Śliwiński, Michał Łubniewski i Norman Zezula w rywalizacji C4 500 m przegrali z Ukraińcami zaledwie 0,11 sekundy. Mniej szczęścia miał za Mateusz Kamiński, który uplasował się na czwartej pozycji. Lokata tuż za podium to i tak duży sukces zawodnika OKSW Olsztyn. Pierwszy dzień finałowy udanie otworzyły Katarzyna Kołodziejczyk oraz Dominika Putto. Kołodziejczyk z powodu kontuzji ręki nie mogła wystartować na igrzyskach i w Kopenhadze chciała sobie powetować ten nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Wspólnie z Putto na dystansie 200 m przypłynęły na trzeciej pozycji. Obie kajakarki wystąpią w niedzielę w czwórce na 500 m, która powalczy o medale. Z Tokio bez medalu wróciła Marta Walczykiewicz i też liczyła na dobry wynik w Kopenhadze. W swojej karierze zdobyła już sześć medali w jedynce na 200 m, ale tego dorobku nie udało się jej powiększyć. W finale podium przegrała o 0,01 sekundy z Rosjanką Natalią Podolskają. Zwyciężyła dwukrotna brązowa medalistka z Tokio Dunka Emma Joergensen. Marta Walczykiewicz: Jestem strasznie zła "Nie wiem, co mam powiedzieć. Jestem strasznie zła, ale nie wiem, czy na siebie, czy na coś innego. Tak niewiele zabrakło, a tak bardzo mi zależało na tym medalu. Tym bardziej, że w Kopenhadze zabrakło Lisy Carrington. Może ten sezon był dla nie za długi, może trzeba było odpuścić ten start. Żeby nie kończyć roku w taki sposób" - przyznała mocno zawiedziona wicemistrzyni z Rio de Janeiro w rozmowie ze stacją TVP Sport. W dwójce na 500 m pod nieobecność medalistek olimpijskich (do Danii nie pojechały Karolina Naja, Anna Puławska, Justyna Iskrzycka oraz Helena Wiśniewska) wystartowały reprezentantki kadry młodzieżowej - Martyna Klatt i Sandra Ostrowska. Polki, które pierwszy raz rywalizowały w seniorskich mistrzostwach świata zajęły piąte miejsce. W niedzielę, w ostatnim dniu mistrzostw, rozegranych zostanie 16 finałów. W Kopenhadze startuje 29-osobowa reprezentacja Polski.