Stracie Cross - van Barneveld zapowiadane było przez telewizję Sky Sports jako pojedynek dnia. Już w drugiej rundzie zmierzyli się bowiem dwaj mistrzowie. Holender sięgał w PDC po tytuł w 2007 roku. Anglik natomiast zaskoczył wielu w 2018 roku. Obaj pokonali w finale wielkiego Phila Taylora, ale Cross zrobił to w fenomenalnym stylu. Faworyt publiczności zgromadzonej w Alexandra Palace przystąpił do pojedynku w roli faworyta. Van Barneveld nie poddał się jednak bez walki. Wręcz przeciwnie, postawił on przeciwnikowi twarde warunki, wygrywając pierwszego seta. Później wyrównana walka trwała w najlepsze, ale tym razem to dużo młodszy darter miał więcej do powiedzenia. Alan Soutar wrócił z zaświatów Zdecydowanie kibice nie mogli narzekać na brak emocji przy tarczy. Najbardziej jaskrawym przykładem jest spotkanie Mansura Suljovicia z Alanem Soutarem. Ci, którzy zacierali ręce na ten bój, na początku dość mocno się rozczarowali. Rozstawiony Austriak robił bowiem swoje, natomiast Szkot nie miał praktycznie nic do powiedzenia. Wydawało się, że mecz szybko się zakończy, bo Suljović prowadził już 2:0 w setach, 2:0 w legach i miał przed sobą lotki meczowe. Soutar zdołał jednak ukraść lega, co rozpoczęło jego powrót. Szkocki zawodnik nadal nie grał perfekcyjnie, ale jego forma wyraźnie rosła. Przeciwnik też nie odpuszczał, zarówno w czwartym i piątym secie mając kolejne lotki meczowe. W decydującym momencie Suljović kompletnie się zaciął, przez co całkowicie się podłamał. Soutar to wykorzystał i ponad 140-punktowym zejściem dokonał jednego z największych powrotów w historii mistrzostw. Czwartek dniem powrotów Wspomniany mecz nie był jedynym, jeśli chodzi o duże powroty. Zaraz po starciu Soutar - Suljović podobną drogę przeszedł Jose de Sousa. Portugalczyk źle otworzył rywalizację z Jasonem Lowe. Anglik rzucał więcej i celniej, co pozwoliło mu wyjść na prowadzenie 2:0. Później de Sousa wziął się w garść i poprawił skuteczność na podwójnych, podczas gry rywal trochę stracił animusz. Efektem było wygranie trzech kolejnych odsłon przez faworyta. Na koniec dnia powrót z dalekiej podróży zaliczył Chris Dobey. Rankingowa "trzydziestka" zaliczyła słabe otwarcie spotkania z Rusty-Jake'm Rodriguezem. Austriak mógł liczyć na sukces, bo prowadził 2:0. Anglik później stanął na wysokości zadania, dość pewnie wygrywając kolejne odsłony. Wyniki: 2. runda:Damon Heta - Luke Woodhouse 3:1 (3:2, 3:1, 2:3, 3:0)Callan Rydz - Brendan Dolan 3:0 (3:1, 3:0, 3:2)Alan Soutar - Mensur Suljović 3:2 (1:3, 0:3, 3:2, 3:2, 6:4)Jose de Sousa - Jason Lowe 3:2 (2:3, 2:3, 3:1, 3:1, 3:0)Danny Noppert - Jason Heaver 3:1 (1:3, 3:1, 3:0, 3:1)Gabriel Clemens - Lewy Williams 3:0 (3:0, 3:2, 3:1)Rob Cross - Raymond Van Barneveld 3:1 (1:3, 3:1, 3:2, 3:0)Chris Dobey - Rusty-Jake Rodriguez 3:2 (2:3, 2:3, 3:1, 3:1, 3:1)