Pandemia koronawirusa mocno wywróciła kalendarz wioślarski i mistrzostwa Polski, które zwykle kończyły sezon, okazały się pierwszym oficjalnym startem dla większości uczestników regat. "Nigdy się jeszcze nie zdarzyło, by mistrzostwa kraju były pierwszym oficjalnym startem. Trener zapewnił nam atrakcje na zgrupowaniach w formie wyścigów kontrolnych, ale mimo wszystko to nie jest to samo, co start z udziałem sędziów, kibiców, trzymaczy, spikera i całą tą otoczką. Tak naprawdę dopiero po 10 miesiącach ciężkiej pracy mogłyśmy tę naszą energię uwolnić" - przyznała Monika Chabel z Lotto Bydgostii. Jej osada, w składzie której jest także inna reprezentantka kraju Maria Wierzbowska, nieoczekiwanie przegrała walkę o złoto z AZS AWF Gorzów Wlkp."Musimy pamiętać, że my często z osadami klubowymi spotykamy się raz do roku, mamy kilka wspólnych treningów. Startujemy w tych zawodach z 'partyzanta', a konkurencja nie śpi. Dziewczyny w klubach też ciężko trenują i mają lepiej opływane te osady i to było widać" - zaznaczyła Chabel, która dorzuciła złoto w ósemce.W rywalizacji kobiecych jedynek po raz kolejny triumfowała Maria Sajdak (znana wcześniej pod nazwiskiem Springwald) z AZS AWF Kraków, która zdobyła mistrzostwo również w dwójce podwójnej. W finale skiffu wyprzedziła partnerki z reprezentacyjnej osady Martę Wieliczko (Wisła Grudziądz) oraz Katarzynę Zillmann (AZS UMK Toruń)."Zawodniczki są mocne, Marta, Kasia pływają ze mną na czwórce, więc wiedziałam, że będzie to ciężki bieg. Stanęłyśmy razem na podium i bardzo dobrze, bo to też świadczy o tym, że jesteśmy najlepsze. Dla mnie start w mistrzostwach Polski jest bardzo ważny, chciałam udowodnić, że ten tytuł mi się należy. A te dwa złote medale dedykuję mojemu mężowi, bo dziś akurat jest rocznica naszego ślubu" - przyznała wioślarka AZS AWF Kraków.W jedynkach mężczyzn zwyciężył Natan Węgrzycki-Szymczyk (AZS AWF Warszawa)."To pierwszy start w tym roku i nie wiadomo, czego można było się spodziewać. Konkurencja była bardzo mocna, rywalizowałem z m.in. medalistami mistrzostw świata. Chciałem bardzo wygrać, tym bardziej, że rok temu po mistrzostwach świata (Węgrzycki-Szymczyk zajął 10. miejsce, a najlepsza dziewiątka uzyskała kwalifikację olimpijską), złapałem +doła+ i na mistrzostwach Polski byłem dopiero trzeci" - wyjaśnił.Dla Artura Mikołajczewskiego i Jerzego Kowalskiego z dwójki podwójnej wagi lekkiej, start w Poznaniu był akurat pewnym sprawdzianem formy przed europejskim czempionatem. Obaj reprezentują jeden klub - Gopło Kruszwica i postanowili też podnieść sobie poprzeczkę startując w osadami z wagi normalnej. Zajęli drugą lokatę, przegrywając tylko z Dominikiem Czają i Szymonem Pośnikiem. W "swojej" konkurencji złoto zdobyliby zapewne bez większego wysiłku."Priorytetem dla nas było pościgać się w trudnych warunkach, z wymagającymi przeciwnikami. Z całym szacunkiem dla wszystkich zawodników wagi lekkiej w Polsce, my gdzieś jednak odstajemy, a chcieliśmy poznać ten smak rywalizacji. Medal oczywiście był ważny, ale złoto przegraliśmy z utytułowanymi zawodnikami, zwycięzcami Pucharu Świata i wicemistrzami świata, a więc nie byle kim. To dobry prognostyk przed mistrzostwami Europy. Dobrze się stało, że akurat jesteśmy z jednego klubu i przed tą najważniejszą imprezą w tym roku mogliśmy się sprawdzić" - ocenił Mikołajczewski.Zawody odbyły się w reżimie sanitarnym. Mocno przestrzegano konieczność noszenia maseczek przez zawodników, a organizatorzy zrezygnowali z przeprowadzania ceremonii z udziałem oficjeli. Medale czekały na specjalnie przygotowanych stolikach przed podium, a zawodnicy sami je odbierali. Czasami budziło to jednak pewne zaskoczenie, zakłopotanie, a czasami śmiech wśród wioślarzy, przyzwyczajonych do tego, że jednak ktoś im wręcza medal. Mniej kłopotów mieli zawodnicy z większych osad, bo mogli sobie wzajemnie wieszać na szyi krążki.Podobny ceremoniał będzie obowiązywał podczas mistrzostw Europy, które rozegrane zostaną w Poznaniu za niespełna trzy tygodnie. Będzie to najważniejsza impreza wioślarska w tym roku.Dominację w kraju potwierdzili zawodnicy Lotto Bydgostii, którzy zdobyli w klasyfikacji klubowej 625 pkt. Kolejne lokaty zajęli AZS AWF Kraków (268) oraz AZS AWF Warszawa (251). W regatach wystartowało 229 zawodników z 23 klubów.Autor: Marcin Pawlicki