Opóźniony o cztery miesiące sezon wystartował 23 lipca. W przeszłości zespoły miały w pierwszej części ligi po 162 spotkania, a teraz ich liczbę ograniczono do 60. Komisarz MLB Rob Manfred przyznał jednak, że kolejne przypadki zachorowań na Covid-19 sprawiają, że może tak się zdarzyć, iż niektóre zespoły rozegrają mniej meczów. Później rozpocznie się runda play off, chociaż pojawiają się też głosy, że zmagania mogłyby zostać wstrzymane w razie pogarszającej się sytuacji. "Nikt się nie poddaje i nie ma jeszcze powodu, aby przestać grać" - przyznał Manfred. Zainfekowania koronawirusem wśród zawodników, pracowników sztabów trenerskich oraz innych osób odnotowano w Miami Marlins, Philadelphia Phillies i St. Louis Cardinals. Rozgrywki mają być jednak prowadzone. W przeciwieństwie do koszykarskiej ligi NBA, która wznowiła sezon w zamkniętym ośrodku Disney World na Florydzie, i hokejowej NHL - zespoły grają tylko w Edmonton i Toronto, w MLB zdecydowano się na rozgrywanie spotkań bez publiczności u siebie i na wyjeździe, zmuszając kluby do podróżowania po Stanach Zjednoczonych. Decyzja krytykowana jest przez ekspertów ds. zdrowia w USA. W poprzednich rozgrywkach, po raz pierwszy w historii, triumfowali baseballiści Washington Nationals. W finale wygrali 4-3 z Houston Astros, mistrzami z 2017 roku. giel/ krys/