- Ostatni leg był dla mnie okropny, choć zacząłem dobrze. Clemens też zaczął w nim nieźle. Na finiszu obaj nie mogliśmy trafić zwykłego "dubla". Czymś zupełnie innym jest gra w mistrzostwach świata, to coś wielkiego dla każdego. Rywal zagrał dobry mecz, musiałem zrobić wszystko co mogę. Bardzo się stresowałem - powiedział na konferencji po pojedynku z niemieckim zawodnikiem Ratajski. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie! Sprawdź! "Polski Orzeł", jak nazywa się Ratajskiego, przyznał że to najbardziej nieprawdopodobny weekend w jego życiu. Wyraził jednak nadzieje, że ostatni raz w turnieju zdał się na grę nerwów, i że od tej pory będzie grał lepiej i po swojemu - Cieszę się, że będę grał do ostatniego dnia mistrzostw, ale jestem na siebie zły, że tak prostych rzutów chybiłem. To się nie powinno zdarzyć - powiedział Polak. - Nie mogłem uwierzyć w to, że tego nie trafił. Po pierwszym razie, gdy miał zwycięstwo na wyciągnięcie ręki i nie trafił, nie mogłem uwierzyć. Później to było jeszcze bardziej nieprawdopodobne. Nerwy obu nas zjadły. To mój najlepszy rezultat, ale mam nadzieje, że to nie koniec. Teraz mam wolny umysł i mam nadzieje, że podchodząc tak do kolejnego meczu, wywalczę kolejne awanse aż do finału - zakończył 43-letni "The Polish Eagle". MR