Oprócz tego, że często razem trenują, spotykają się na gruncie prywatnym, spędzają razem wakacje. Michalik była przed dwoma laty świadkiem na ślubie Kordusów. "Wielkanocne święta siłą rzeczy przeżywałyśmy osobno. Moja rodzina jest zbyt liczna, mam ośmioro rodzeństwa. Tak się złożyło, że nie wszyscy z nich mogli być w te święta u mamy i taty. Jednak i tak ponad piętnaście osób plus pies Killer, któremu też się coś od życia należy, zasiadło do stołu" - powiedziała Michalik. Natomiast 28-letnia Wieszczek-Kordus wybrała się z mężem i córeczką ze Swarzędza do teściów mieszkających w Poznaniu. "Gabrysia, która za kilka dni skończy 16 miesięcy, pełniła w Wielką Sobotę ważną funkcję - dbała o koszyczek ze święconką" - dodała brązowa medalistka pekińskich igrzysk, która w Janowie Lubelskim zdobyła piąty tytuł mistrzyni Polski. "Pod tym względem Agnieszka jest za mną prawie w połowie drogi, bo ja wzbogaciłam kolekcję o dziewiąty złoty medal" - zaznaczyła z uśmiechem Michalik. Przyznała, że nie miała najmniejszych problemów z pokonaniem rywalek, natomiast uważa, że byłoby dla niej lepiej, gdyby rywalizowała z kilkoma bardziej wymagającymi przeciwniczkami, które zmusiłyby ją do większego wysiłku i wykazania się umiejętnościami technicznymi. "Ale jest jak jest i należy się cieszyć z kolejnego mistrzostwa kraju. Jednak od razu muszę dodać, że ten sukces tylko w niewielkim stopniu rekompensuje mi zawód, jaki zrobiłam trenerom, sympatykom i sobie w mistrzostwach Europy w Dortmundzie, gdzie zostałam wyeliminowana już po pierwszym pojedynku. W trudnych chwilach pocieszam się, że i Małyszowi zdarzały się +dołki+. Teraz wszystkie siły mobilizuję na wrześniowe mistrzostwa świata w Stambule, z których zamierzam wrócić z olimpijską kwalifikacją" - powiedziała 31-letnia zawodniczka Orląt Trzciel. Jej przyjaciółka wspomniała, że turniej w Janowie potraktowała jako ostry trening. "Starałam się stosować w praktyce założenia techniczne przećwiczone wcześniej w klubie z trenerem Piotrem Krajewskim. Sądzę, że wywiązałam się z zadania. Starałam się, by walk nie kończyć zbyt szybko". Przed mistrzostwami zapaśniczka Grunwaldu miała robione testy wydolnościowe oraz siły na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu. "Wyniki są super, co utwierdza w przekonaniu trenera i mnie, że współpraca zmierza w dobrym kierunku. Nastraja to też optymistycznie w kontekście mistrzostw świata, na których chcę uzyskać olimpijską kwalifikację. Dużo mi pomogły ćwiczenia w poznańskim klubie CityZen i zajęcia w godzinach rannych na basenie pod okiem mojego rehabilitanta Przemysława Lutomskiego. Sporo zawdzięczam też treningom na obiekcie poznańskiej AWF. Oby tak dalej" - powiedziała Wieszczek-Kordus.