To będą pierwsze wioślarskie międzynarodowe zawody, które odbędą się w trakcie pandemii. Na trybunach nie zasiądą kibice. - To w tej chwili nie ma znaczenia. Najważniejsze, że nareszcie będziemy mieli okazję się ścigać. Po tak długim czasie bez rywalizacji każde zawody cieszą - przyznał trener niemieckiej reprezentacji Hannes Ocik. Już kilka dni temu miasto Poznań zapewniło, że jest gotowe na organizację imprezy, która pierwotnie miała odbyć się w czerwcu. - Żyjemy w czasach pandemii, nie wiemy, w którym kierunku to pójdzie, ale wszystkie zawody na otwartej przestrzeni są na pewno bezpieczniejsze niż te na zamkniętych obiektach. Dochowamy wszelkich standardów reżimu sanitarnych, by te mistrzostwa były bezpieczne, ale chcemy również, by stały na wysokim poziomie sportowym - powiedział wówczas zastępca prezydenta Poznania Jędrzej Solarski. Prezes Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich Ryszard Stadniuk przyznał jedynie, że w związku z ograniczonym ruchem granicznym, być może nie wszystkie kraje będą mogły wziąć udział w mistrzostwach. Ta sytuacja dotyczy m.in. Rosjan i Ukraińców, którzy w niektórych konkurencjach należą do czołówki. Z kolei najbardziej licząca się federacja na świecie - Wielka Brytania - już na początku sezonu zrezygnowała z uczestnictwa w tych zawodach. Polska ma wystąpić w najsilniejszym składzie, obstawi niemal wszystkie olimpijskie konkurencje, zabraknie tylko ósemek. Władze Poznania systematycznie inwestują w Tor Regatowy Malta, który praktycznie co roku jest gospodarzem najważniejszych imprez wioślarskich lub kajakarskich. Jak poinformował Solarski, w tym roku zainwestowano blisko pięć milionów złotych m.in. w modernizację wieży sędziowskiej i zaplecze multimedialne tak, by obiekt mógł sprostać wymaganiom FISA. Stolica Wielkopolski będzie po raz czwarty gospodarzem ME, wcześniej zawody rozgrywane były w 1958, 2007 i 2015 roku.