Węgrzycki-Szymczyk pół roku temu wywalczył w Poznaniu tytuł wicemistrza Europy. W finałowym wyścigu w Varese długo płynął za czołową trójką i wydawało się, że nie będzie w stanie ponownie zameldować się na podium. Dzięki znakomitemu finiszowi skiffista AZS-u AWF-u Warszawa na ostatnich metrach wyprzedził zaledwie o pół sekundy Greka Stefanosa Ntouskosa. Zwyciężył Niemiec Oliver Zeidler, a srebro przypadło Duńczykowi Sverriemu Nielsenowi. "Przyznam, że po minięciu mety nie wiedziałem, na którym miejscu przypłynąłem. Cieszę się, ogromnie z tego medalu, tym bardziej, że wszyscy z tego finału mają kwalifikację olimpijską, a ja o nią będę jeszcze walczył. Cały czas do przodu, wierzę, że uda mi się doszlifować tę formę" - podsumował swój występ Węgrzycki-Szymczyk w rozmowie z TVP. Po dwóch latach przerwy po medal mistrzostw Europy ponownie sięgnął Mikołajczewski, który w Lucernie był drugi. W Szwajcarii przegrał tylko z Węgrem Peterem Galambosem, który triumfował również w Varese. Od tamtych regat zawodnik Gopło Kruszwica pływał w dwójce podwójnej razem z Jerzym Kowalskim i podczas mistrzostw świata w Linzu w 2019 roku wywalczyli przepustkę na igrzyska w Tokio (jedynka wagi lekkiej nie jest konkurencją olimpijską).We Włoszech wobec choroby Kowalskiego, Mikołajczewski znów przesiadł się do jedynki. W piątkowym przedbiegu zajął ostatnie miejsce, ale jego dyspozycja rosła z każdym kolejnym startem. W finale Węgier był poza zasięgiem, a do drugiego Włocha Gabriela Soaresa stracił zaledwie 0,2 sekundy. - Wrócił "stary" Artur z jedynki, po dłuższym czasie pływania na dwójce, ale tak na gorąco jestem trochę zły, że przepuściłem Włocha. Ten sobotni repasaż dał mi mocno w kość, ale to też wyszło mi na plus. Tak naprawdę do jedynki wsiadłem dopiero w ubiegłym tygodniu, ten start było tak trochę "na dziko", "na wariata", ale bardzo chciałem wystąpić. Teraz czekam na Jurka, wracamy do dwójki i szykujemy się do Tokio - powiedział Mikołajczewski. Blisko podium była także męska czwórka podwójna (Fabian Barański, Wiktor Chabel, Dominik Czaja, Szymon Pośnik), która do ostatnich metrów walczyła o brązowy medal z Estonią. Ostatecznie "Biało-Czerwoni" przegrali trzecie miejsce o 0,74 sekundy. Wyścig wygrali Włosi przed Holendrami. Mistrzowie świata z 2019 roku - czwórka bez sternika we Włoszech wystartowała w zmienionym składzie. Do Mateusza Wilangowskiego, Mikołaja Burdy i Michała Szpakowskiego dołączył Łukasz Posyłajka, który zastąpił kontuzjowanego Marcina Brzezińskiego. W tej sytuacji Polacy faworytem nie byli i finałowy bieg zakończyli na piątym miejscu. Wygrali Brytyjczycy przed Rumunami i Włochami. Na tej samej pozycji zawody ukończyli Mateusz Biskup i Mirosław Ziętarski w dwójce podwójnej. W tej konkurencji triumfowała osada z Francji przed Holandią i Wielką Brytanią. Poniżej oczekiwań spisały się kobiece załogi. Czwórka podwójna niemal z każdych międzynarodowych zawodów przywoziła medal, tymczasem Polki w składzie: Marta Wieliczko, Maria Sajdak, Katarzyna Zillmann, Katarzyna Boruch wygrały finał B i zostały sklasyfikowane na siódmej pozycji. Pewnym usprawiedliwieniem słabszego występu są kłopoty personalne załogi - Agnieszka Kobus-Zawojska z powodu choroby musiała zostać w kraju, a zastąpiła ją Boruch. Z kolei Zillmann po kontuzji nadgarstka miała jeszcze odpoczywać, ale wobec absencji koleżanki, w ostatniej chwili dołączyła do osady. Czwórka bez sterniczki (Monika Chabel, Olga Michałkiewicz, Maria Wierzbowska, Joanna Dittmann) także nie zakwalifikowała się do najlepszej szóstki regat, a w finale B była trzecia. W wadze lekkiej Weronika Deresz wygrała finał B w jedynce, a podobnie jak Jaclyn Stelmaszyk i Wiktoria Kalinowska w dwójce podwójnej. W Varese rozgrywano równocześnie mistrzostwa Europy niepełnosprawnych. Najlepiej spisał się mikst Jolanta Majka, Michał Gadowski, którzy zajęli czwarte miejsce. W regatach wystartowało ponad 600 zawodników z 39 krajów. W ubiegłym roku w Poznaniu w mistrzostwach Starego Kontynentu Polacy wywalczyli trzy medale - jeden srebrny i dwa brązowe. Autor: Marcin Pawlicki