"Na medal czeka cała moja rodzina. Czekają rodzice Urszula i Zdzisław i brat Daniel. Zapowiedzieli, że bardzo długo będą oglądać zdobyte przeze mnie trofea. Najbardziej ucieszyła się moja mama, która przed laty zapisała mnie i brata do sekcji łuczniczej w Suchej Beskidzkiej" - powiedziała PAP po przylocie do stolicy indywidualna wicemistrzyni Europy oraz brązowa medalistka imprezy w konkurencji drużynowej Natalia Leśniak. Najstarsze miasto Armenii Eczmiadzyn jest dla 23-letniej zawodniczki Łucznika Żywiec wyjątkowo szczęśliwe. Przed rokiem dwukrotnie stanęła tam na najwyższym stopniu podium zawodów z cyklu Pucharu Europy, w rywalizacji indywidualnej i drużynowej. "To był znakomity rekonesans. Bardzo lubię strzelać na torach, na których już kiedyś byłam. Czuję się wtedy znakomicie. Teraz też dawałam sobie radę, chociaż warunki atmosferyczne nie były łatwe. Temperatura sięgała bowiem aż 38 stopni Celsjusza, a rywalizację utrudniał wszystkim zmienny wiatr, wiejący raz z jednej raz z drugiej strony" - dodała olimpijka z Londynu. Łuczniczka uważa, że w zdobyciu srebrnego medalu pomógł jej sukces drużyny, która w silnej konkurencji, po sześciu latach przerwy ponownie pojawiła się na podium, sięgając tym razem po brąz. "Podbudowana sukcesem z drużyną jeszcze bardziej uwierzyłam w siebie i dotarłam do finału. Mam jeszcze jeden powód do radości. Dzięki medalowi zdobyłyśmy kwalifikację do przyszłorocznych pierwszych Europejskich Igrzysk Olimpijskich w Baku" - podkreśliła Leśniak. Nieco mniej powodów do radości miał zawodnik Stowarzyszenia Łuczniczy Marymont Warszawa Sławomir Napłoszek. "Liczyłem na więcej niż 17. miejsce, które mi przypadło. Zacząłem rewelacyjnie. Po kwalifikacjach byłem na wysokim szóstym miejscu, dzięki czemu zostałem rozstawiony do 1/16 finału. Mój łuk w tak wysokiej temperaturze stracił swoją elastyczność, a jego ramiona dynamikę. Czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem w mojej karierze. To nie było moje strzelanie" - powiedział Napłoszek. Podopieczny klubowego trenera Adama Pazdyki zdobył w Eczmiadzynie jednak jedyną kwalifikację dla Polski do EIO w Azerbejdżanie. "Nie udało się. Jestem totalnie rozbity. Dwa lata ciężkiej pracy poszły w niepamięć" - dodał Napłoszek.