- Mam nadzieję, że będę skakał dobrze i wszyscy będziemy z tego zadowoleni - wyznał nasz najlepszy skoczek narciarski. - Zdaję sobie sprawę z oczekiwań kibiców i doskonale czuję presję, tym bardziej, że wygrałem letnie zawody i te oczekiwania są teraz zdecydowanie wyższe. Jak sobie z tym poradzę? Po prostu muszę skakać swoje, nie myśleć o tym, co będzie jak mi się nie uda, co ludzie powiedzą.Jeżeli podejdę do wszystkiego na luzie, powinno być dobrze. Wtedy powalczę z najlepszymi - podkreślił Małysz. Zdaniem trzykrotnego triumfatora klasyfikacji generalnej Pucharu Świata pierwsze zawody inaugurujące nowy sezon nie dadzą odpowiedzi na pytanie o formę rywali. - Po konkursach w Kuusamo i Trondheim nie wolno wyciągać pochopnych wniosków. Te zawody o niczym nie przesądzają i wiele może się po nich zmienić. Dlatego też przyleciałem tu z wielką ciekawością. Jestem ciekaw, co pokażą moi rywale, w jakiej są formie, w jakim nastawieniu. Ostatni raz widzieliśmy się przecież we wrześniu, na końcówce letniej Grand Prix - stwierdził. Małysz uważa, że faworytów w nadchodzącym sezonie należy upatrywać w reprezentantach Norwegii i Finlandii. - W ostatnim czasie zrobili wielki krok naprzód. Z informacji, jakie do mnie ostatnio dotarły wynika, że bardzo mocny jest Noriaki Kasai. Ponoć świetnie prezentował się już podczas treningów na skoczni w Kuusamo. Jest i kilku innych zawodników, w których tkwi wielka siła. Do nich należą między innymi Szwajcarzy - Simon Ammann i Andreas Kuettel. Nie wolno zapominać również o Austriakach, którzy - jako drużyna - latem byli nie do pokonania. Wydaje mi się, że każdy dorzuci swoje trzy grosze do rywalizacji. Nie będzie jednego kraju, który dominowałby nad pozostałymi - mówił. Cele Małysza na najbliższy sezon są jasno sprecyzowane. - Jak najlepsze występy na mistrzostwach świata, w Turnieju Czterech Skoczni i konkursach w Zakopanem. Chciałbym się również znaleźć na szczycie klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Chcę tam wrócić - dodał Małysz.