Jak to zawsze bywa w takich sytuacjach, nic nie zapowiadało koszmaru. Zajmująca się motorsportem dziennikarka Aldona Marciniak jeszcze wczoraj informowała, że zameldowała się na torze Paul Ricard. To właśnie tam, we Francji, odbywa się trzecia runda serii wyścigów długodystansowych European Le Mans Series z udziałem Roberta Kubicy, który reprezentuje liderujący zespół Orlen Team WRT. Świetny nastrój zmąciły jednak wydarzenia, o których redaktorka "Przeglądu Sportowego" poinformowała w sobotę na swoim koncie na Instagramie."Życie uczy, że to tu i teraz może się nagle skończyć lub wywrócić do góry nogami. Bo co można zrobić, gdy ktoś wjeżdża pod prąd na autostradę?" - czytamy na jej Instastory. Do feralnego zdarzenia doszło, gdy dziennikarka podróżowała jako pasażerka. "Fura szczęścia, nasz przyjaciel oraz kierowca przyczyniło się do tego, że nic nam się nie stało. Pochodzę tylko parę dni w kołnierzu, ale ten szok, gdy wiesz, że zaraz uderzysz w auto, które stoi w poprzek drogi, w którym siedzą ludzie, zostanie we mnie na długo" - napisała Marciniak.W jej dramatycznej relacji, którą zilustrowała zdjęciami, czytamy, że w zdarzeniu brało udział jedenaście osób, w tym dwie bardzo długo były wyciągane przez strażaków. A to wszystko z powodu karygodnego złamania przepisów ruchu drogowego.