Marek Komorowski wspaniale walczył w mistrzostwach Europy w podnoszeniu w Erywaniu. 24-latek, który ma na koncie medal młodzieżowych mistrzostw Europy, w stolicy Armenii zajął ósme miejsce w kategorii do 67 kg. Nasz sztangista w tych zawodach pobił rekord Polski w podrzucie - 155 kg, poprawiając swoją życiówkę o siedem kilogramów. To wynik lepszy o kilogram od rekordu Polski, jaki od czterech lat należał do Damiana Wiśniewskiego. W sumie w dwuboju nasz zawodnik zgromadził 278 kg, co było wyrównaniem rekordu kraju Kacpra Urbana. By znaleźć się na podium, trzeba było uzyskać w dwuboju 301 kg. Starta Polaka była zatem duża. Radykalna zmiana po aferze podczas mistrzostw Europy. "Koniec z tym" Wypadek na rowerze i koszmarna kontuzja rekordzisty Polski Po mistrzostwach Europy nasz zdolny sztangista, ciesząc się z kilku dni wolnego, wybrał się na przejażdżkę rowerową. Ta jednak zakończyła się dla niego paskudnie. Jadąc w grupie, brał udział w kraksie. Ktoś zajechał cyklistom drogę i ci runęli na asfalt jak domino. - Marek niestety wybił bark. Niestety na tyle poważnie, że obojczyk wyrwał się z więzadeł. Konieczna będzie operacja, która na kilka miesięcy wykluczy Marka z treningu. Sam wypadek nie był poważny, ale jego skutki dla sportowca już tak - powiedział Piotr Wysocki, trener kadry polskich sztangistów, w rozmowie z Interia Sport. Ten uraz stawia pod znakiem zapytania dalszą przyszłość Komorowskiego. Dla sztangisty uraz barku jest bowiem jedną z najpoważniejszych kontuzji. - Na razie nie wiadomo, kiedy Marek wróci do treningu i czy w ogóle będzie w stanie. To jest bowiem skomplikowany staw, w którym jest dużo mięśni i kości, a do tego jest w nim spory zakres ruchów. Problemy z barkami są jednymi z najpoważniejszych dla zawodników w podnoszeniu ciężarów. Ciężko się je leczy i rehabilituje. Trudny jest też powrót do sportu po takich urazach - wyjaśnił szkoleniowiec.