"Tak wygląda prawdziwy obraz wysiłku, jaki towarzyszy Robertowi. Opuchlizna całego ciała, brak czucia w palcach, szyję musi odchylać, aby przełknąć pokarm" - tak wczoraj zespół Roberta Karasia opisywał to, co dzieje się ze sportowcem przy okazji udziału w IUTA World Championship Swiss Ultra Triathlon na dystansie 10-krotnego Ironmana. Na całość zawodów składają się 38 km pływania, 1800 km jazdy na rowerze oraz 422 km biegu. Karaś wkroczył w ostatni etap rywalizacji i to z ogromną przewagą nad konkurentami. Lecz ze względów zdrowotnych musiał przerwać wyścig. "Po 38km pływania, 1800km na rowerze i 65km biegu lekarze zakazali kontynuowania wyścigu w obawie o życie! Był na granicy, a to wiąże się z ryzykiem" - poinformowali współpracownicy Karasia. Później głos zabrał sam zainteresowany, który w krótkim nagraniu uspokoił fanów. Wyjaśnił, że czuje się dobrze i dodał coś jeszcze. "Widziałem, że piszą o wyczerpaniu czy problemach z kręgosłupem. Miałem operację, to były urologiczne sprawy. Uaktywniło się to na rowerze i nie dało już rady biec" - tłumaczył. Zejście z trasy Roberta Karasia wcale nie oznacza końca emocji polskich kibiców. W rywalizacji startuje jeszcze dwóch naszych rodaków: Adrian Kostera i Tomasz Lus. Pierwszy z nich ma spore szanse na zwycięstwo! Lawina komentarzy po wycofaniu się Karasia. Gwiazdy wspierają giganta Robert Karaś musiał zejść z trasy, ale ma godnego następcę! Adrian Kostera walczy o rekord i zwycięstwo Na ten moment prowadzi pochodzący z Belgii Kenneth Vanthuyne, drugi jest Niemiec Richard Jung, a trzeci Polak Adrian Kostera. Wszyscy trzej są już na ostatnim etapie wyścigu, czyli rozpoczęli bieg na 422 km. Różnice między nimi są bardzo małe, co oznacza, że każdy może wygrać. Z samego rana zespół Kostery opublikował nowy wpis, w którym poinformował o losach 36-latka. "Obecnie w pierwszej trójce dokonuje się trochę roszad. Czasami Adrian jest wyżej, a czasami niżej, ale zawsze utrzymuje się w pierwszej trójce. Obecny spadek jest podyktowany godzinną drzemką, na którą się udał, podczas gdy jego przeciwnicy postanowili biec bez przerwy" - czytamy. Ujawniono też założenia Kostery i jego współpracowników. Zawodnik ma skupić się głównie na jednym. Koledzy Polaka pokusili się też o nakreślenie możliwego scenariusza wydarzeń. Od razu zaznaczyli, że 422 km to nie jest "zwykła przebieżka" i że nie chcą popełnić "błędu lekceważenia dystansu". Podchodzą do sprawy z chłodną głową. "Obecnie może nawet będziecie zauważać, że przeciwnicy będą przez pewien czas stopniowo nam odchodzić, ale zapewniamy, że nie ma powodu do obaw. Nas nie interesuje to, co robią inni. Nie mamy zamiaru palić nóg i dać się wciągać w jakieś gry. Finalnie liczy się to, kto będzie pierwszy na mecie, a ultra to akurat taka dyscyplina, gdzie cierpliwość i chłodna głowa popłaca" - wyjaśnili. Na koniec dorzucili, że Adrian czuje się świetnie i skupia się na osiągnięciu celu. "Z wsparciem w postaci tylu wiernych kibiców zrobi to z pewnością. Wspólnie z Wami wybiega to zwycięstwo" - podsumowali. Anna Lewandowska zachwyca się innym sportowcem. I to wcale nie jest jej mąż! Tomasz Lus startuje w Swiss Ultra Triathlon. "We wszystkim asystuje mu tata, czyli Pan Stanisław. Nie śpi, bo pomaga synowi" Drugi z Polaków, Tomasz Lus, jest obecnie na drugim etapie - czyli pokonuje dystans rowerem i jest przed przed biegiem na 422 km. Na ten moment sklasyfikowano go na 12. miejscu. Jego sylwetkę przedstawił... team Adriana Kostery. Wyjaśniono, że Lus jest amatorem i to jego pierwsze podejście do takiego dystansu. Co prawda ma na koncie starty w podobnych imprezach, ale na nieco krótszych odcinkach. W Szwajcarii wspiera go tata. Dodano, że Lus "śmieje się, żartuje, ewidentnie dobrze się bawi". Jest też krótki apel: "Fajny z niego gość, więc dodajmy mu trochę otuchy. Niech ludzie i o nim usłyszą".