W poprzedniej rundzie mistrzostw świata, wrześniowym Rajdzie Turcji Kajetanowicz wygrał w swojej klasie WRC2 najwięcej odcinków specjalnych, ale szansy na zwycięstwo pozbawiły go trzy awarie układu wspomagania. - Gdyby nie one, sądzę, że mogliśmy nawet triumfować w klasie. Ale tak się nie stało i już nie ma co się nad tym zastanawiać. Dlatego pewny niczego nie jestem, tym bardziej że wiem, iż w Hiszpanii o dobry rezultat będzie znacznie trudniej niż w Turcji – uważa popularny Kajto. Powód jest prozaiczny - znajomość trasy. W Turcji dla wszystkich była ona zupełnie nowa, a w Hiszpanii większość startujących - oprócz Polaka - zna ją prawie na pamięć. - Ja tam pojadę po raz pierwszy, inni mający doświadczenie będą w lepszej sytuacji. To dla mnie i całego zespołu duże wyzwanie, ale obiecuję, że zrobimy wszystko, aby z nim sobie poradzić – dodał. Impreza na trasach w Katalonii będzie 12. w sezonie rundą mistrzostw świata. Do zakończenia rywalizacji zostanie jeszcze tylko Rajd Australii zaplanowany w połowie listopada. W Hiszpanii Kajetanowicz wystartuje po raz czwarty i ostatni w tegorocznym sezonie. W Turcji pomimo poważnych problemów technicznych i bardzo trudnej, kamienistej trasy uplasował się na czwartej pozycji w WRC2. - Teraz muszę bardzo uważać, aby się nie dać +podpuścić+ innym zawodnikom. W Katalonii pojadą wszyscy najlepsi w klasie z liderem cyklu Czechem Janem Kopeckym i mistrzem świata w rajdach i rallycrossie Norwegiem Petterem Solbergiem. Ja muszę pojechać z głową, aby przypadkiem chęć pokonania mistrza +na siłę+ nie wygrała z rozsądkiem – deklaruje. Rajd Hiszpanii jest specyficzny ze względu na trasę. Początkowo kierowcy ścigają się na szutrach, a w dwóch ostatnich dniach na asfalcie. - Trzeba się bardzo szybko przestawić po wolniejszych szutrach na szybkie, ze znacznie większymi przeciążeniami asfalty. Trudne zadanie czeka także serwis, który ma godzinę na przezbrojenie samochodu. Do wymiany są amortyzatory, sprężyny, większe hamulce, nastawy dyferencjałów – wyjaśnia kierowca, który przyznał, że ma z tą imprezą… miłe wspomnienia. - Nie są one oczywiście związane ze startem, choć jako widz i obserwator byłem tam sześć lat temu. Teraz oglądając w internecie trasy odcinków specjalnych zobaczyłem miejsce, gdzie wtedy stałem. Gdyby wtedy ktoś powiedział, że będę trzykrotnym mistrzem Europy i za sześć lat tam pojadę, to bym oczywiście nie uwierzył i tylko się zaśmiał. A teraz moje wielkie marzenie – starty w mistrzostwach świata się spełniają. I to jest zapewne moje najmilsze hiszpańskie wspomnienie… – przyznał. Jakie dalsze plany sportowe ma Kajetanowicz? - Już o tym bardzo poważnie myślę od dawna. Marzę o tym, aby móc w nowym sezonie wystartować w całym cyklu mistrzostw świata, a nie tak jak teraz, tylko w czterech wybranych rundach. Już rozmawiamy o tym ze sponsorami, mam nadzieję, że uda się zgromadzić odpowiedni budżet – zakończył rajdowy mistrz Europy.