Do połowy października ubiegłego roku kadrowiczki miały okres roztrenowania, a już w kolejnym miesiącu odbyły się pierwsze zgrupowania. Styczeń kadrowiczki spędziły w Szklarskiej Porębie, gdzie pracowały nad siłą i motoryką, a także trenowały m.in. na nartach biegowych. "Czasami zdarzało nam się spotykać na trasach z kajakarkami, które przygotowywały się niedaleko od nas - w Jakuszycach" - powiedział trener kadry Marcin Witkowski. Do portugalskiego Lago Azul Witkowski zabrał osiem zawodniczek. Pięć z nich to uczestniczki igrzysk olimpijskich w Londynie - brązowa medalistka Magdalena Fularczyk-Kozłowska, Natalia Madaj, Joanna Leszczyńska, Kamila Soćko, Sylwia Lewandowska, pozostałe to nowicjuszki - Marta Wieliczko, Maria Springwald, Monika Ciaciuch. Na zgrupowaniu zabrakło obecnie najbardziej doświadczonej polskiej wioślarki Julii Michalskiej-Płotkowiak, która spodziewa się dziecka i przerwała karierę sportową. "Cieszę się, że udało nam się zbudować bardziej liczną grupę niż to miało miejsce w poprzednich latach. Ja też się nauczyłem pracować z większą grupą dziewczyn. Z Julią mam stały kontakt, będę niecierpliwie czekał na jej powrót. Liczę, że pałeczkę po niej przejmie kolejna najbardziej doświadczona dziewczyna, czyli Magda. Nie chcę jej w żaden sposób obciążać odpowiedzialnością, ale myślę że przyjdzie to w sposób naturalny, a Magda jest już na to gotowa. W grupie potrzebna jest taka utytułowana zawodniczka, która jest z jednej strony wzorcem dla młodych, ale też motorem napędowym dla tych już bardziej doświadczonych" - wyjaśnił Witkowski. W Portugalii wioślarki spędzą trzy tygodnie, potem na kilka dni wrócą do kraju i ponownie wylecą na Półwysep Iberyjski. "Trzon kadry na drugim obozie prawdopodobnie będzie taki sam, ale chciałbym sprawdzić też dwie-trzy młodsze zawodniczki" - mówił szkoleniowiec. Jak dodał, w tej chwili za wcześnie jest by mówić, kto może być partnerką Fularczyk-Kozłowskiej w dwójce podwójnej, w której Polki stanęły na najniższym stopniu podium w Londynie. "Musimy sprawdzić wszystkie możliwe układy załóg. Jeżeli na przykład Magda dołoży coś od siebie do czwórki, która startowała w Londynie i ta osada będzie płynąć szybciej, to nie będę tego zmieniał. Może uda się stworzyć zarówno czwórkę, jak i dwójkę na równym, wysokim poziomie, na co zresztą liczę. Na mistrzostwach świata w Korei Południowej, które dla nas są najważniejszą imprezą w tym roku, zamierzam wystawić właśnie te dwie osady, jedynki raczej nie przewiduję" - tłumaczył. Witkowski od Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich otrzymał nowe wyzwanie. Od tego sezonu będzie się opiekował również kobiecą kadrą wioseł długich. "Tak na dobrą sprawę nie mieliśmy w tej grupie zawodniczek przez dwa lata i chcemy teraz to odbudować. W tym roku mam już 12 dziewczyn na całkiem niezłym poziomie. Mamy już za sobą dwa zgrupowania, a przed nami kolejne w Wałczu lub Bydgoszczy. Nie mogłem tej grupy zabrać do Portugalii, wiosła krótkie ze względu na sukcesy mają akurat większy priorytet i większe finansowanie, natomiast druga grupa musi sobie na to jeszcze zapracować" - zaznaczył. W pracy z kadrą wioseł długich pomagać mu będzie Michał Kozłowski, prywatnie mąż podopiecznej Witkowskiego - Fularczyk-Kozłowskiej. "Tak to wygląda, nasze środowisko wioślarskie jest, można rzecz, bardzo wąskie. Jak widać, wszystko będziemy mieli pod pełną kontrolą" - podsumował żartobliwie Witkowski.