Członkowie komitetu postanowili zlikwidować najniższą formę punktowania w walce judoków, jaką jest koka. Podjęli decyzję, by podczas walk obowiązywały trzy poziomy punktacji - yuko, waza-ari i ippon. Zmiany będą wprowadzone po turnieju olimpijskim w Pekinie, przy czym formalnie zaakceptować je musi jeszcze zgromadzenie IJF, poinformowały japońskie media. W obowiązującej dotąd formule - koka była warta trzy punkty, yuko - pięć, waza-ari - siedem a ippon, kończący walkę - dziesięć. Zdaniem Jerzego Dodziana to zły kierunek w judo. - Były już czasy, kiedy koka nie obowiązywała. Teraz szykuje się kolejny eksperyment. Zmiany powinny iść w innym kierunku. Według mnie, jako trenera, należy przede wszystkim ograniczyć czas walki - mężczyzn do czterech minut, kobiet - do trzech (obecnie obowiązuje czas pięciu minut - przyp.) i wyeliminować dogrywki. Taki wariant znacznie skróciłby czas walki, a judo stałoby się bardziej atrakcyjne dla widzów. Dzisiaj turnieje ciągną się w nieskończoność, a sukcesy odnosi wytrzymałość zawodnika a nie technika, rzuty. Nie tą drogą powinno iść judo - powiedział Dodzian. Do końca tygodnia kadra polskich judoczek, która przygotowuje się do kwietniowych mistrzostw Europy w Lizbonie - ostatniej kwalifikacji olimpijskiej - przebywać będzie w Spale, a następnie wyjedzie do Nymburka. Na zgrupowanie w tej czeskiej miejscowości wyjadą: Katarzyna Pułkośnik (Narew Łapy), Monika Cabaj (AZS AWFiS Gdańsk), Inga Kołodziej (Gwardia Warszawa), Paulina Raińczuk (Czarni Bytom), Katarzyna Piłocik (MKS Czechowice-Dziedzice), Katarzyna Wróbel (Śląsk Wrocław) i Urszula Sadkowska (Gwardia Opole), mająca już niemal w praktyce zapewniony start olimpijski.