Bardzo udany był występ reprezentantów Polski w zawodach Pucharu Świata w łyżwiarstwie szybkim w Berlinie. Ich dorobek to cztery zwycięstwa i jedno drugie miejsce. Dla szefa wyszkolenia PZŁS Ewy Białkowskiej największą niespodziankę sprawił Jan Szymański. Zawodnik AZS AWF Poznań był w niedzielę najszybszy na 1500 m. W klasyfikacji PŚ po trzech zawodach jest czwarty. Artur Waś (LKS Poroniec Poronin) dwukrotnie wygrał rywalizację na 500 m. W piątkowym wyścigu drużynowym triumfowali Zbigniew Bródka (UKS Błyskawica Domaniewice), Konrad Niedźwiedzki (AZS AWF Katowice) i Szymański. W tej samej konkurencji drugie miejsce za Holenderkami zajęły: Luiza Złotkowska (Sparta Grodzisk Mazowiecki), Katarzyna Woźniak (AZS AWF Katowice) i Aleksandra Goss (WTŁ Stegny Warszawa). - Patrząc i oceniając całe zawody w Berlinie, największym zaskoczeniem jest zwycięstwo Szymańskiego i to w doskonałym stylu. A poza tym? Pojawienie się w czołówce zawodniczek na 500 m młodych Holenderek - 22-letniej Anice Das i 24-letniej Floor van den Brandt- powiedziała Białkowska. Szymański przyznał, że kiedy w piątek stawał na podium z Bródką i Niedźwiedzkim pomyślał, że "fajnie jest z kolegami, a byłoby super wskoczyć na najwyższy stopień samemu". Jak zaznaczył, nie spodziewał się, że to marzenie ziści się tak szybko, jeszcze w Berlinie. - Odnieść zwycięstwo w zawodach Pucharu Świata to fantastyczne uczucie. Początkowo sądziłem, że to sen... Ale jak się uszczypnąłem, to doszło do mnie, że wygrałem faktycznie i jeszcze uzyskałem świetny wynik - 1.46,80. Początek sezonu jest niezły, ale nie czuję, że osiągnąłem optymalną formą. A świat się musi liczyć z nami, bo oprócz mnie są jeszcze Bródka i Niedźwiedzki - podkreślił poznaniak, student trzeciego roku miejscowej Akademii Wychowania Fizycznego im. Eugeniusza Piaseckiego. Do niedawna reprezentował barwy LKS Poroniec Poronin (również na igrzyskach w Soczi), bowiem w Poznaniu nie było klubu z sekcją łyżwiarstwa szybkiego. Rektor AWF Jerzy Smorawiński przyznał, że jest dumny, z "pozyskania" medalisty olimpijskiego i jego osiągnięć. Prezes Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego Kazimierz Kowalczyk uważa, że najlepsze jest dopiero przed zawodnikami. - Znamy wartość każdego z nich. Początek sezonu nie był zbyt udany, ale... Najwyższa forma ma przyjść na najważniejsze imprezy. Znając także trenerów jestem przekonany, że będziemy mieli kilka okazji, by się cieszyć z sukcesów naszych reprezentantów - powiedział. Kowalczyk przyznał, że wierzył również w dobry występ drużyny kobiet, mimo że startowała bez Natalii Czerwonki, przechodzącej rehabilitację po wypadku na rowerze. Zastąpiła ją Goss, która rok temu, jako pierwszy polski sportowiec, zdobyła Puchar Świata w jeździe szybkiej na rolkach. - Są w rezerwie takie zawodniczki, które z powodzeniem mogą zastąpić koleżanki, jeśli jest taka konieczność. Ola Goss znakomicie łączy dwie dyscypliny, podobnie jak wiele innych na świecie zawodniczek. Jesteśmy bardzo dumni z postawy naszej ekipy. Był to szczególny weekend, bez precedensu w historii startów "Biało-czerwonych" w pucharowych imprezach - dodał Kowalczyk. Ze stolicy Niemiec Polacy udadzą się do holenderskiej miejscowości Heerenveen, gdzie od piątku do niedzieli odbędą się czwarte w tym sezonie zawody o Puchar Świata.