"Biało-czerwone" zrealizowały plan minimum - w czwartek zanotowały dwa zwycięstwa i przed ostatnim pojedynkiem z Holenderkami są już pewne gry w najlepszej ósemce mistrzostw. "Nie byliśmy zbyt szczęśliwi po pierwszym dniu turnieju, gdy mieliśmy tylko jeden punkt na koncie, ale zadanie na dziś, czyli dwie wygrane, zostało wykonane. Myślę, że najtrudniejsze momenty w tych mistrzostwach mamy za sobą" - powiedział trener polskich hokeistek Krzysztof Rachwalski. "Biało-czerwone po czterech spotkaniach mają siedem punktów, tyle co Białoruś, i zajmują trzecią lokatę. W przypadku porażki z Holandią (ma komplet zwycięstw), mogą spaść na czwarte miejsce i wówczas ich rywalem mogą być gospodynie turnieju i główny faworyt - Niemki. "Z Holandią przed rokiem stoczyliśmy bój o finał mistrzostw Europy, przegraliśmy dopiero po karnych zagrywkach. Natomiast w ćwierćfinale, bez względu na to z kim zagramy, wszystko może się zdarzyć. Faza pucharowa rządzi się swoimi prawami, a my nie stoimy na straconej pozycji" - podkreślił Rachwalski. Z reprezentacją "Oranje" Polki zagrają w piątek o godz. 10, a już po południu czekać ich będzie pojedynek ćwierćfinałowy. Polskie hokeistki dopiero po raz drugi startują w HMŚ, cztery lata temu w Poznaniu zajęły piąte miejsce. Polska - RPA 5:1 (2:1) Bramki: dla Polski - Natalia Wiśniewska - dwie (17, 18), Marlena Rybacha (24-karny), Joanna Wieloch (38), Oriana Walasek (40); dla RPA - Celia Evans (20-krótki róg).