Afera dopingowa z udziałem Karasia wybuchła w niedzielę 30 lipca. Robert Karaś, mistrz i rekordzista świata w Ultra Triathlonie odniósł się do informacji, jakie napłynęły do niego, o wykryciu w jego organizmie "śladowych ilości niedozwolonych substancji". Potem jednak jego wersja się zmieniła. W rozmowie z Tomaszem Smokowskim przyznał się do zażycia nielegalnej substancji ze świadomością, że jest ona niedozwolona w profesjonalnym sporcie. Najpopularniejszy polski triathlonista opowiedział swoją wersję wydarzeń i zdradził, skąd w jego organizmie mógł znaleźć się drostanolon. Karaś na dopingu? Oświadczenie rekordzisty świata Była gwiazda oburzona. Więzienie jedyną drogą? Całą sytuacją, ale też butą Karasia, który zadeklarował, że nadal zamierza walczyć w MMA i startować w triathlonach, gdzie nie będzie kontroli antydopingowych, oburzona jest Monika Pyrek. Jej zdaniem, jeżeli długoletnie dyskwalifikacje nie działają, trzeba przejść do odpowiedzialności karnej. "Do momentu, gdy nie będzie zagrożenia pozbawienia wolności, doping będzie zawsze stosowany. Zawsze ten przemysł dopingowy wyprzedza badania antydopingowe. Na szczęście nie zostajemy 10 kroków z tyłu za dopingowiczami, ale zaledwie krok z tyłu. Dopóki jednak nie będzie poważniejszych konsekwencji, zawsze będziemy się z tym szarpać. Co innego cię powstrzyma od stosowania dopingu?" - przekonuje w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Monika Pyrek. To dość ostre postawienie sprawy, ale Pyrek, która przez lata startowała na największych światowych arenach i jest bardzo wyczulona na tego rodzaju niedozwolone praktyki. "To jest nieuczciwa rywalizacja, oszustwo. Odpowiedzialność karna to jedyna droga. Oszukuje się sponsorów, działaczy, kibiców, siebie" - dodaje. Karaś ostro o szefie POLADA i własnych sponsorach. "Pokazali, kim są"