Kibice w biało-czerwonych barwach już pewnie nie mogą doczekać się meczu otwarcia "Orłów" na Euro 2024. Zanim na boisko wybiegną podopieczni Michała Probierza, dzień polskim fanom umilają kajakarze na mistrzostwach Europy w sprincie, które od kilku dni odbywają się w Szeged. Zmagania na terenie Węgier wprost idealnie układają się dla naszych zawodników. Codziennie dochodzą informacje o kolejnych krążkach. W klasyfikacji medalowej przed "Biało-Czerwonymi" są tylko największe potęgi. W piątek aż dwa złota. Na tym nie koniec Korki od szampanów wystrzeliły zwłaszcza w piątek. Najpierw po złoto sięgnęła wtedy Justyna Iskrzycka. Zaledwie kilkanaście minut później identycznego wyczynu dokonał Oleksii Koliadych, czyli człowiek, który regularnie uszczęśliwia kibiców imponującymi wynikami. "To już jest czwarte moje zwycięstwo w tym roku i te wszystkie zwycięstwa, które osiągam w całej mojej karierze dedykuję Panu Bogu i jestem mu bardzo wdzięczny za to, że jest zawsze przy mnie i mi pomaga w sporcie" - mówił po odniesieniu kolejnego sukcesu. Niesamowita walka na finiszu. Kolejne medale dla Polski Dwa tytuły to oczywiście nie jedyny dorobek "Biało-Czerwonych" w Szeged. W niedzielne popołudnie liczba zdobytych krążków jest już dwucyfrowa. Medal numer jedenaście zdobyły Justyna Iskrzycka i Katarzyna Kołodziejczyk (K2 500 m). Dwunasty to zasługa Wiktora Głazunowa i Arsena Śliwińskiego (C2 500 m). Ogromne emocje zafundowały wymienione wcześniej panie. Do końca walczyły o tytuł z Dunkami, lecz okazały się gorsze o zaledwie jedną dziesiątą sekundy. Emocje sięgały zenitu. Panowie też nie poddawali się do samego końca. Rosjanie startujący pod neutralną flagą byli lepsi o zaledwie 0,17 sekundy. To co się nie udało powyższym reprezentantom, zrobiła Dorota Borowska. Polka nie dała szans rywalkom w olimpijskiej konkurencji jedynek na 200 metrów. "Biało-Czerwona" zostawiła w tyle między innymi Anitę Jacome oraz Julię Truszkinę. Krążek numer trzynaście stał się faktem. Coś fantastycznego.